Słowa serbskiego szkoleniowca mogą szokować, ale ostatnie tygodnie w siatkówce to sporo kontrowersji sędziowskich i długa dyskusja, skąd te błędy się biorą i jak je wyeliminować. Nie jest idealnie u polskich siatkarzy. "Non stop ciężko trenują" Kuriozalne błędy na mistrzostwach. W Polsce by do tego nie doszło Bardzo dużo emocji budzą błędne decyzje arbitrów, którzy zwyczajnie mają problemy z grą na tym poziomie. Przekonali się o tym chociażby Polacy w decydujących spotkaniach mistrzostw Europy, co na szczęście dla nas nie miało wpływu na ostateczne rezultaty. Niestety w kwalifikacjach do igrzysk olimpijskich także nie jest o wiele lepiej. Obiekcje budzą przede wszystkim niesamowicie długie oczekiwanie na decyzję przy challengu, choć Wojciech Maroszek, uznany w Polsce arbiter, w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" tłumaczy, że to bardziej efekt zastosowanej technologii. Jeszcze w mistrzostwach Europy pojawiały się także zastrzeżenia do tego, że sędziowie zwyczajnie nie potrafią też korzystać z systemu challenge, unikając sprawdzanie na swoje żądanie. Maroszek dodaje, że w Polsce coś takiego raczej by się nie wydarzyło. Korzystanie z systemu challenge w naszym kraju, już od kilku lat, sprawiło, że jest on bardzo mocno dopracowany, a przy tym sędziowie w PlusLidze są do niego przyzwyczajeni i potrafią korzystać z niego dużo lepiej. Awantura podczas kwalifikacji do IO siatkarzy. Sędzia pokazał dwie czerwone kartki Chcą zagrać Polakom na nosie? Pojawiły się również głosy, że sytuacja sędziów jest powiązana również z wyborami w CEV. Federacja, odsuwając Wojciecha Maroszka o sędziowania najważniejszych meczów na mistrzostwach Europy, federacja miałaby zagrać Polakom na nosie i pokazać im miejsce w szeregu. "Mówi się o tym kontekście wyborczym. W środowisku sędziowskim łatwo da się odczuć, jak postrzegana jest dana federacja. Z drugiej strony tak dla zawodników, tak też dla sędziów sezon kadrowy wiąże się ze sporym obciążeniem. Przy tak wielu meczach, jak w tym roku i fakcie, że wielu arbitrów ma także inną pracę, pojawiają się głosy, by nie przeciążać pojedynczych osób, które miałyby 60-70 dni spędzać na zawodach międzynarodowych" - tłumaczył Maroszek w rozmowie z "Przeglądem Sportowym". Trudno takie działania interpretować jako próby promocji i rozwoju dyscypliny. A nagromadzenie błędów i pomyłek sędziowskich wpływa negatywnie na odbiór spotkań i zniechęca kibiców do oglądania siatkówki. Kuriozum z sytuacją polskich siatkarzy w kwalifikacjach do IO