Reprezentacja Polski gra w półfinale igrzysk olimpijskich w Paryżu. Na razie Biało-Czerwoni zrobili pierwszy krok w kierunku finału i zapewnienia sobie przynajmniej srebrnego medalu. Nasi siatkarze w pierwszym secie wygrali ze Stanami Zjednoczonymi 25:23. W tej części spotkania emocji zdecydowanie nie brakowało, zwłaszcza w końcówce, kiedy wydawało się, że zawodnicy Nikoli Grbicia powinni pewnie wygrać, a tracili punkty i dopuścili Amerykanów do "kontaktu". Bez wątpienia najgorętszym momentem pierwszej partii była spektakularna akcja przy stanie 10:8, nie tylko ze względu na jej przebieg, ale również chwilowe obawy o Bartosza Kurka. Chwile grozy Bartosza Kurka. Już pojawiły się obawy o kontuzję Przy wyniku 10:8 serwowali nasi siatkarze, a konkretnie Norbert Huber. Oba zespoły nie potrafiły skończyć akcji, ale też znakomicie spisywały się w obronie. Przy jednej z kontr reprezentacji Polski, Bartosz Kurek atakował po rozegraniu sposobem dolnym Wilfredo Leona i nieszczęśliwie wylądował na prawej stopie Tomasza Fornala. Nasz kapitan upadł na parkiet, ale szybko się podniósł i kontynuował grę, kilkukrotnie atakując i skacząc do bloku jeszcze podczas tej samej akcji. Ostatecznie po ponad 45-sekundowej wymianie (zapewne jednej z najdłuższych podczas tych igrzysk - dop.red.) punkt zdobyli Amerykanie, a gdy piłka odbiła się od parkietu, Kurek zaczął się trzymać za lewy staw skokowy. Nasi medycy pojawili się przy kapitanie kadry, ale na szczęście skończyło się tylko na strachu i 35-latek kontynuował grę, szybko pokazując, że jest w stanie pokonać ból, odrzucając od siatki przy swoim serwisie siatkarzy ze Stanów Zjednoczonych. Miejmy tylko nadzieję, że po zakończeniu meczu, kiedy zejdzie adrenalina, ze zdrowiem Bartosza Kurka wszystko będzie w porządku. Nie ulega bowiem wątpliwości, że jego obecność będzie kluczowa w walce o medal.