Jakub Żelepień, Interia: Za nami Liga Narodów, przed nami Igrzyska Olimpijskie. Z jakimi nadziejami będzie je pan obserwował? Krzysztof Ignaczak, były reprezentant Polski: Mamy ogromny potencjał. Wystawimy najsilniejszą reprezentację, jaką w tej chwili możemy. Spodziewam się, że będziemy walczyć w ćwierćfinale, natomiast ten etap często był dla nas problematyczny. Mam nadzieję, że w tym roku przejdziemy dalej. Zwłaszcza że na medal olimpijski czekamy ponad 40 lat, a to bardzo długo jak na tak znakomitą reprezentację. - No właśnie. Sam miałem okazję grać na trzech Igrzyskach Olimpijskich i nie udało mi się nigdy przejść bariery ćwierćfinału. Mamy bardzo doświadczonych zawodników, którzy powinni zagwarantować nam półfinał. A dalej już nie będę wyrokował - czy to będzie złoto, srebro, czy brąz. Ja będę zadowolony z medalu każdego koloru. Trener Heynen najdłużej głowił się nad wyborem libero, ale ostatecznie postawił na Pawła Zatoroskiego. Dlaczego selekcjoner tak długo zwlekał z decyzją? - Dla mnie to było dziwne, bo od początku oczywiste wydawało się, że pojechać powinien Paweł Zatorski. Być może trenerowi spodobał się Damian Wojtaszek, który dobrze wyglądał w Lidze Narodów. To człowiek z charyzmą, budujący atmosferę, ale też znakomity na boisku. Za Pawłem przemawia z kolei doświadczenie, a także zgranie z drużyną. Jest też kapitalny w przyjęciu. Vital Heynen musiał przekalkulować, czyje talenty przydadzą mu się bardziej w Tokio. Reprezentacja nie będzie mogła liczyć w tym roku na swoich kibiców, którzy są jednymi z najlepszych na świecie. W Tokio wprowadzono stan wyjątkowy, więc fajni nie wejdą na trybuny. - Wszystkie drużyny już chyba nauczyły się tej nowej rzeczywistości. Wciąż jednak uważam, że nie tak powinny wyglądać wydarzenia sportowe, bo zawsze współtworzą je kibice. Spójrzmy chociażby na Euro. Zupełnie inaczej oglądało się mecze na tych stadionach, na których było więcej kibiców, a inaczej na tych, które świeciły pustkami. Wciąż mam jednak nadzieję, że Japończycy złagodzą nieco restrykcje, żeby chociaż japońscy fani mogli zasiąść na trybunach. Trafiliśmy do teoretycznie łatwiejszej grupy, bo omijamy Stany Zjednoczone, Rosję czy Brazylię. To dobrze, że nie musimy mierzyć się z najsilniejszymi już na samym początku? - I tak, i nie. Na którąś z tych mocnych ekip pewnie trafimy w ćwierćfinale. Czy to będzie USA, czy Francja, czy Rosja, czy Brazylia - każda z nich to absolutny top. W grupie nie powinniśmy natomiast mieć większych problemów. Oprócz Włochów i Japończyków raczej nie widać dla nas groźnych rywali. Jak zwykle więc ćwierćfinał będzie dla nas kluczowy. Rozmawiał Jakub Żelepień