W pierwszym spotkaniu zespół Grot Budowlanych okazał się lepszy od ŁKS-u w tie-breaku. Tym razem wystąpił w roli gospodarza - ale tylko umownie, bo obie drużyny grają w tej samej hali - mecz miał jednak zupełnie inny przebieg. Siatkarki Grot Budowlanych zaczęły spotkanie od skutecznych bloków. Już w drugiej akcji spotkania doszło do przykrej sytuacji właśnie po bloku. Po wyskoku źle wylądowała Ewelina Wilińska. Rozgrywająca Budowlanych od razu zalała się łzami. Po chwili opuściła boisko wspierana na ramionach członków sztabu szkoleniowego, musiała ją zastąpić Martyna Łazowska. Mimo to obie drużyny długo grały punkt za punkt, nawet z minimalną przewagą osłabionej drużyny. Zmianę przyniosły nowe zawodniczki, które wprowadził na boisko Alessandro Chiappini. Dobrze do gry wprowadziła się zwłaszcza Aleksandra Gryka, która pojawiła się w miejsce atakującej. Po autowym ataku Any Bjelicy ŁKS prowadził już 19:14. W końcówce do gry wróciła Wilińska, która była w stanie pomóc koleżankom. Skończyło się wygraną mistrzyń Polski 25:18 - wygraną przypieczętował as serwisowy Zuzanny Góreckiej. Cios w wielki polski klub. Zapadła ostateczna decyzja, jest oficjalny komunikat ŁKS Commercecon pilnował przewagi. Aleksandra Gryka w nietypowej roli Trener ŁKS-u we wtorek ponownie nie mógł skorzystać z usług Valentiny Diouf. Atakująca ma problemy ze zdrowiem i brakowało jej również w pierwszym meczu. Do tego Chiappini zrezygnował z Julity Piaseckiej, którą w podstawowym składzie zastąpiła Aleksandra Dudek. Po drugiej stronie zabrakło narzekającej na uraz Adrianny Kukulskiej. W drugim secie mistrzynie Polski szybciej wypracowały sobie przewagę, osiągając prowadzenie 8:4. Po drugiej stronie na boisku szybko zameldowała się z rezerwy Andrea Mitrović. Z nią na boisku drużyna Budowlanych zaczęła odrabiać straty. Kanadyjska siatkarka była nawet bliska doprowadzenia do remisu, ale nadziała się na blok rywalek. ŁKS-owi znów pomogła podwójna zmiana z Gryką w roli głównej. W drugiej części seta zespół znów odskoczył na cztery punkty. Trener rywalek Maciej Biernat próbował jeszcze przerwać tę serię swoją przemową, a kiedy blok jego zawodniczek zatrzymał atak Hryszczuk, ŁKS wygrywał tylko 23:21. Dwie kolejne akcje siatkarki Grot Budowlanych jednak przegrały - partię zakończył nieudany atak Małgorzaty Lisiak. Ostra przemowa trenera Grot Budowlanych Łódź pomogła wygrać partię. Ale nie mecz Na trzeciego seta drużyna Grot Budowlanych wyszła odmieniona - z Mitrović, Łazowską i Martą Pol. Tyle że to było za mało na mistrzynie Polski. Już przy stanie 9:5 Biernat wykorzystał drugą przerwę. I w mocnych słowach przekazywał instrukcje siatkarkom, do tego mobilizując je do walki. Drużyna zaczęła odrabiać straty. Do remisu 12:12 doprowadziło zagranie Bjelicy. Po chwili serbska atakująca dała nawet swojemu zespołowi prowadzenie. Kiedy Lisiak zablokowała atak Amandy Camos, zawodniczki Grot Budowlanych wygrywały 17:15. Remis ŁKS-owi dało zagranie Gryki, która ponownie pomogła drużynie z rezerwy. Ważne punkty zdobywała Górecka, jej zespół miał trzy piłki meczowe. Rywalki doprowadziły jednak do remisu 24:24. A po chwili wygrały 27:25 - seta zakończył as serwisowy Mitrović. Początek czwartej partii był wyrównany. Punkt zagrywką zdobyła Bjelica, przez blok rywalek przedzierała się Amanda. W połowie seta ŁKS zbudował jednak przewagę. Punkt blokiem zdobyła Klaudia Alagierska-Szczepaniak, kontratak wykończyła Hryszczuk i ich zespół wygrywał 16:12. Drużyna Grot Budowlanych jeszcze zmniejszyła straty do punktu, ale mistrzynie Polski tym razem nie dały się dogonić. Wynik na 25:22 zakończyło zagranie Hryszczuk. Trzecie, decydujące spotkanie zostanie rozegrane w sobotę. Gospodarzem będzie ŁKS. Wzruszająca chwila dla Michała Winiarskiego. Wprowadził na boisko syna Grot Budowlani: Bjelica, Lisiak, Blagojević, Wilińska, Różyńska, May - Łysiak (libero) oraz Łazowska, Mitrović, Pol, Sobiczewska ŁKS Commercecon: Hryszczuk, Alagierska-Szczepaniak, Campos, Ratzke, Witkowska, Dudek - Maj-Erwardt (libero) oraz Górecka, Gryka, Zaborowska, Drabek (libero), Piasecka Aleksander Śliwka przeżył nerwowe chwile. ZAKSA zaprzepaściła szansę