Mecz dwóch medalistów z poprzedniego sezonu zapowiadał się na hit kolejki, ale zawiercianie przyjechali do Warszawy osłabieni. Nadal grać nie może wracający do zdrowia po igrzyskach olimpijskich Mateusz Bieniek, ale trener Michał Winiarski miał też poważny problem z przyjmującymi. Kontuzja po raz kolejny wykluczyła Bartosza Kwolka, infekcja - Mobina Nasriego. Warszawianie za cel zagrywek obrali Aarona Russella, jednego z liderów rywali w ostatnich meczach. I ta taktyka w połączeniu z bardzo dobrą dyspozycją PGE Projektu zapewniła mu pewne zwycięstwo. Gospodarze rozpoczęli spotkanie bez Andrzeja Wrony, ale to była decyzja trenera Piotra Grabana - tym razem postawił na Jurija Semeniuka. I to warszawianie szybko uciekli na trzy punkty, choć rywale równie szybko wyrównali. A po udanym kontrataku Warta prowadziła 10:8. PGE Projekt odrobił straty po świetnej zagrywce Artura Szalpuka, a po autowym ataku Karola Butryna to warszawianie prowadzili 15:12. Od tej pory dominowali. Goście stracili skuteczność w ataku i nie kończyli nawet akcji przy pojedynczym bloku. PGE Projekt rozbił rywali 25:15. Niespodziewany początek PGE GiEK Skry Bełchatów. Rywale stracili dwóch siatkarzy PlusLiga. PGE Projekt Warszawa nie dał szans rywalom. Nawet Aaron Russell bezradny Osłabiona drużyna Winiarskiego miała już problemy w poprzednim meczu, kiedy nie bez trudu pokonała GKS Katowice. Mimo że Winiarski, mistrz świata z 2014 r., miał w poniedziałek mocno ograniczone pole manewru, przed drugą partią zdecydował się na zmianę - Miłosza Zniszczoła zastąpił mierzący 213 cm Adrian Markiewicz. Tyle że problemem Warty było przyjęcie warszawskiej zagrywki, już na początku drugiego seta dwoma asami serwisowymi błysnął Bartłomiej Bołądź. Na chwilę goście zmniejszyli straty do punktu, ale gospodarze błyskawicznie znów odskoczyli. Zawiercianie popełniali błędy w ataku, różnica wrosła do pięciu punktów. Po kilku udanych zagraniach Butryna i Markiewicza Warcie udało się zmniejszyć straty do dwóch "oczek". Tyle że atakującego zawiercian blokiem zatrzymał Bołądź. W końcówce przewaga PGE Projektu znów była minimalna, warszawianie prowadzili tylko 24:23. W kolejnej akcji z lewego skrzydła cios wyprowadził jednak Bołądź i zespół ze stolicy miał już na koncie dwa wygrane sety. PGE Projekt w dwóch pierwszych partiach poniedziałkowego spotkania nie dał po sobie poznać, że kilka dni wcześniej przegrał pierwszy mecz w sezonie. Zresztą sam trener warszawian podkreślał wówczas, że to Jastrzębski Węgiel zagrał przeciwko jego drużynie kapitalnie. W rywalizacji z Wartą świetnie prezentował się Bołądź, ale i Kevin Tillie. Po akcji dwukrotnego mistrza olimpijskiego PGE Projekt miał trzy punkty przewagi w trzeciej partii. W połowie seta, po świetnych zagraniach Szalpuka, gospodarze prowadzili już 14:7. Winiarski zdecydował się nawet na zmianę rozgrywającego, warszawianie cały czas konsekwentnie zagrywali w Russella. Amerykanin sam odpłacił się świetnymi serwisami, różnica zmalała do czterech punktów, ale warszawianie nie wypuścili z rąk zwycięstwa. Mecz asem serwisowym zakończył Jakub Kochanowski - trzeciego seta jego zespół wygrał 25:19. Nagrodę dla MVP spotkania otrzymał Bołądź. PGE Projekt po zwycięstwie został nowym liderem PlusLigi. Trzeba jednak pamiętać, że rozegrał już sześć spotkań - o jedno więcej od większości stawki. PGE Projekt: Bołądź, Semeniuk, Tillie, Firlej, Kochanowski, Szalpuk - Wojtaszek (libero) oraz Weber, Kozłowski, Kowalczyk Aluron CMC Warta: Butryn, Gladyr, Łaba, Tavares, Zniszczoł, Russell - Perry (libero) oraz Gregorowicz, Ensing, Markiewicz, Nowosielski