Początek spotkania był jednak bardzo wyrównany. Dopiero zablokowany atak Loreny Lorber Fijok dał Włoszkom dwupunktową przewagę. Gdy po chwili punkt blokiem zdobyła jeszcze Jekaterina Antropowa, czwarta drużyna niedawnych mistrzostw Europy prowadziła 12:9. Kolejny punkt do przewagi dołożyła zagrywka Anny Danesi. Od tej pory Włoszkom grało się zdecydowanie łatwiej. Cały czas mogły zresztą liczyć na skuteczne bloki - w pierwszym secie przyniosły im pięć punktów. Trener Słowenek Marco Bonitta szukał zmian, ale efektów nie było. Był za to as serwisowy Mariny Lubian. Rozpędzone Włoszki wygrały 25:15. Trener wyjaśnia problemy polskich siatkarek. Konieczna była pomoc Słowenia tylko na chwilę postawiła się Włoszkom. Rywalki znów wygrały wysoko Słowenia to drużyna złożona w większości z młodych zawodniczek. Sporo szans od Bonitty otrzymuje między innymi 17-letnia Masa Pucelj. Na otwarcie turnieju w Łodzi drużyna z Bałkanów przegrała jednak w trzech setach z Polską, nie sprawiając jej zbyt wielu problemów. Włoszki są w zupełnie innym miejscu. To jeden z najlepszych zespołów na świecie, choć w tym sezonie niespełniony. Włoszek nie było na podium Ligi Narodów ani mistrzostw Europy, gdzie w meczu o brąz uległy Holenderkom. W dodatku słychać sporo informacji o nie najlepszej atmosferze w drużynie - na turniej do Polski nie przyjechała Paola Egonu, jedna z najlepszych atakujących świata. W drugiej partii niedzielnego spotkania Włoszki kontrolowały jednak grę. Miały cztery, pięć punktów przewagi. W obronie jak w ukropie uwijała się Myriam Sylla, kapitan włoskiej drużyny. Zespół pewnie zmierzał do zwycięstwa, ale na kilka minut ten marsz wstrzymali sędziowie. Przez kilka minut nie udawało się rozstrzygnąć challenge'u. Ostatecznie punkt otrzymały Włoszki, które prowadziły już 16:8. Słowenki nieco zmniejszyły straty dzięki skutecznym blokom. To przyniosło jednak efekt tylko na chwilę. Po autowym ataku słoweńskiej środkowej Sasy Planinsec Włoszki ponownie wygrały 25:15. Słowenki próbowały, Włoszki wygrały. Drugie zwycięstwo faworytek Słowenki najbardziej zagroziły faworytkom w trzeciej partii. Rozpoczęły ją od prowadzenia 6:2, znakomicie serwowała Maja Siftar. Trener Włoszek Davide Mazzanti poprosił więc o czas. Po nim drużyna zaczęła wracać na dobre tory. Do remisu 9:9 znów mocno przyczyniły się punkty zdobywane blokiem. Śpiewy słoweńskich rezerwowych po udanych akcjach były coraz rzadziej słyszane w opustoszałej po meczu Polek Atlas Arenie. Druga część partii to już jednak kontrola włoskiej drużyny. Nadal ważną rolę odgrywał ich blok, a przewaga szybko rosła. Skończyło się bez cienia szansy na niespodziankę - ostatniego seta faworytki wygrały 25:17. Najwięcej punktów dla Włoszek zdobyła Antropowa, która zakończyła spotkanie z dorobkiem 16 punktów - w tym trzech zdobytych blokiem. Poniedziałek to w łódzkim turnieju dzień wolny. Po nim Włoszki zmierzą się z Tajlandią, a Słowenki po raz kolejny czeka trudny rywal - mistrzynie olimpijskie z USA. Reprezentacja Polski, która w niedzielę w czterech setach ograła Słowenię, zmierzy się zaś z Kolumbią. Vital Heynen się "zagotował". Jego drużyna miała problemy z egzotycznym rywalem