"Jestem zainteresowany konkursem ogłoszonym przez polski związek. Już dwa lata temu miałem propozycję z Polski. Wstępną rozmowę o objęciu waszej kadry przeprowadził prezes Janusz Biesiada. Wtedy musiałem odmówić, bo miałem ważną umowę z Federacją Rosyjską, która wygaśnie 30 listopada" - stwierdził Łotysz w "Przeglądzie Sportowym". Oficjalnie selekcjonerem "Sbornej" jest Giennadij Szypulin, ale tak naprawdę za proces szkoleniowy odpowiada Kolczins. "Na sto procent nie wiem jednak czy zgłoszę swoją kandydaturę na trenera polskiej reprezentacji. Nie jest bowiem wykluczone, że nadal będę pracował z drużyną rosyjską, choć swoje szanse na przedłużenie kontraktu oceniam najwyżej na 20-30 procent" - powiedział Łotysz. "Poza tym nie chcę już dłużej pracować z Szypulinem. Znacie chyba jego metody szkoleniowe. On nawet nie wchodzi do sali i nie interesuje się treningiem" - dodał. Kolejnym problem to sytuacja, że Kolczins jest obecnie trenerem Dynama Moskwa. "Mam nadzieję, że jakoś uda się go mi rozwiązać. Dynamo mógłby prowadzić mój zastępca Władymir Alechno" - stwierdził Łotysz. Ile Kolczins chciałby zarabiać jako trener biało-czerwonych? "Uważam się za dobrego szkoleniowca, należącego do grona 10 najlepszych trenerów świata. A takim dobrze się płaci. Myślę, że 100 tysięcy dolarów rocznie to taka granica przyzwoitości. Chociaż na początku mógłbym zarabiać mniej, bo wiem, że polska federacja ma kłopoty finansowe" - stwierdził 47-letni szkoleniowiec.