Dla wielu ekspertów ten pojedynek był przedwczesnym finałem . W dwóch ostatnich edycjach KMŚ te zespoły biły się o triumf. W obu przypadkach lepsi okazali się Brazylijczycy. Rosyjski gigant przyjechał do Polski, żeby w końcu zdobyć trfeum, którego im brakuje w bogatej kolekcji. Żeby cel zrealizować Zenit musiał przełamać kompleks Sady. Oba zespoły są naszpikowane gwiazdami i to gwarantowało siatkówkę na najwyższym poziomie. Początek pojedynku należał do obrońców tytułu. Prym wiódł rozgrywający Nicolas Uriarte. Były zawodnik PGE Skry Bełchatów najpierw popisał się kiwką z drugiej piłki, a potem znakomitą zagrywką (3:1). Serwis odgrywał bardzo ważną rolę. Raz po raz kibice w Tauron Arenie oglądali potężne ciosy. Mimom wysokiego ryzyka błędów w tym elemencie było niewiele. Brawa należały się przyjmującym, którzy musieli sobie radzić z takimi "bombami". Zenit szybko odrobił straty. W ataku błyszczał Makim Michajłow. Do remisu 5:5 Rosjanie doprowadzili zatrzymując blokiem Evandro. Potem coraz więcej piłek dostawał Wilfredo Leon, który mocno dał się we znaki Skrze w fazie grupowej. Kubaczyk z polskim paszportem kończył niemal wszystko, a na dodatek siał spustoszenie w szeregach rywali zagrywką. Po jednej z nich, w trudnej sytuacji znalazł się Evandro, który przestrzelił w ataku. Zenit objął wówczas prowadzenie 15:13. W kolejnych fragmentach rosyjski zespół jeszcze podkręcił tempo. Do znakomicie grających Leona i Michajłowa dołączył jeszcze Matthew Anderson. Amerykanin świetnym serwisem sprawił, że Brazylijczycy pogubili się i nie przebili piłki na stronę rywala. Zenit "odskoczył" na cztery punkty (21:17). Sada ruszyła w pościg i zdobyła trzy punkty z rzędu (20:21). Miała nawet szansę na remis, ale Yoandy Leal został zablokowany. Na tym emocje się nie skończyły, do zespół z Kraju Kawy wyrównał na 23:23 (kontra Evandro). Leon dał setbola Zenitowi, a w następnej akcji Evandro zaatakował w antenkę. W pierwszym secie Leon zapisał na swoim koncie aż 10 punktów. "Leon! Leon!" - skandowała grupka kibiców Zenita. Gwiazdora rosyjskiego zespołu dopingowała także żona Małgorzata z córeczką, która przyszła na świat w maju. Mając takie wsparcie 24-letni siatkarz grał jak z nut. Dzięki niemu Zenit wypracował trzypunktową przewagę (8:5). Sprytnie wypchnął piłkę w aut po rękach blokujących rywali. Sędzia przyznał punkt Sadzie, ale po wideo-weryfikacji okazało się, że się pomylił. Chwilę później Leon popisał się atomową zagrywką. Do poziomu Leona dostosowali się jego koledzy z drużyny. Podopieczni Władimira Alekny znakomicie spisywali się zwłaszcza w polu serwisowym. Zagrywką wręcz rozbili przeciwników. Nawet jak Brazylijczycy jakimś cudem przyjęli, to o szybkich kombinacyjnych akcjach nie było mowy. Na to tylko czekał wysoki i szczelny blok ekipy z Kazania. Zenit prowadził już 17:10, kiedy asa zaserwował Michajłow. To był pokaz siły Leona i spółki, którzy wygrali drugą partię pewnie 25:19. Zenit nie spuścił z tonu także w trzeciej odsłonie. Siła ofensywna rosyjskiego zespołu w postaci Leona i Michajłowa była niesamowita. Już na pierwszej przerwie technicznej było 8:5 dla siatkarzy Alekny. Później zaiskrzyło pod siatką między zawodnikami. Do akcji wkroczył sędzia, który zwrócił uwagę kapitanom obu drużyn. Sytuacja się uspokoiła, ale obraz gry nie uległ zmianie. Dominacja Zenitu nie podlegała dyskusji, a Sada nie była w stanie nic zrobić. Pierwszego meczbola Zenit miał po ataku z krótkiej Artema Wolwicza (24:17). Brazylijczycy jeszcze się obronili, ale tylko dzięki błędowi rywali. Mecz zakończył mocnym atakiem Anderson. W drugim półfinale PGE Skra Bełchatów zmierzy się z włoskim Lube Civitanova. Początek spotkania o godz. 20.30. Z Tauron Areny Robert Kopeć Sada Cruziro - Zenit Kazań 0:3 (23:25, 19:25, 18:25) Sada: Nicolas Uriarte, Evandro Guerra, Yoandy Leal, Robertlandy Simon, Isac Santos, Filipe Ferraz, Sergio Nogueira (libero) oraz Rodrigo Telles, Fernando Kreling. Zenit: Matthew Anderson, Artem Wolwicz, Wilfredo Leon, Aleksander Butko, Aleksander Gucaluk, Maksim MIchajłow, Aleksiej Werbow (libero) oraz Nikita Aleksiejew.