Sada przyjechała do Polski, żeby po raz trzeci z rzędu sięgnąć po trofeum. Brazylijczycy zostali jednak zmiażdżeni w półfinale przez Zenit Kazań 0:3. Skra również w trzech setach przegrała z Lube Civitanova. Zdecydowanym faworytem finału pocieszenia była Sada. Smaczku rywalizacji dodawał fakt, że mózgiem brazylijskiego zespołu jest Nicolas Uriarte, który całkiem niedawno bronił barw Skry. Argentyński rozgrywający doskonale zna mocne i słabe strony ekipy prowadzonej przez Roberto Piazzę. Uriarte umiejętnie prowadził grę, a przede wszystkim miał wykonawców wysokiej klasy jak Evandro czy Yoandy Leal. Tylko na początku inauguracyjnej partii gra była w miarę wyrównana. Z czasem siła ofensywna Sady zwłaszcza w ataku i w polu zagrywki dała o sobie znać. Na pierwszej przerwie technicznej podopieczni Marcelo Mendeza prowadzili 8:6. Później bełchatowianie pogubili się, co skrzętnie wykorzystali rywale. Z krótkiej zaatakował Robertlandy Simon i było 10:6. W kolejnych fragmentach Sada jeszcze powiększyła przewagę (20:13). Skra nie mogła znaleźć recepty na szybką i kombinacyjną grę rywali. Setbola Brazylijczycy mieli po sprytnym ataku Filipe Ferraza. Za sprawą Mariusza Wlazłego Skra jeszcze się obroniła. Wyrok wykonał Evandro.W drugim secie Sada od początku narzuciła swój styl gry wypracowując bezpieczną przewagę. Na przerwy techniczne Brazylijczycy schodzili mają odpowiednio cztery i pięć punktów zapasie. Próbowali "ogryzać" się Wlazły i Sreczko Lisinac, ale to było zdecydowanie za mało. Trener Skry Roberto Piazza rotował składem. Nie przynosiło to jednak zamierzonego efektu. Sada grała swobodnie i efektownie. Wrażenie zrobił atomowy atak z krótkiej z tyłu w wykonaniu Isaca Santosa na 18:13. Takiej przewagi faworyt nie wypuścił z rąk. Skra obroniła dwie piłki setowe. Trzeciej już nie dała rady. Leal atakiem po bloku zakończył drugą partię (25:18). Nic nie wskazywało na to, że Skra może odwrócić losy tego pojedynku. Bełchatowianom po prostu brakowało siatkarskich argumentów. Na początku trzeciej odsłony zatrzymany blokiem został Santos (4:4). Trzy kolejne akcje padły jednak łupem Sady. Piazza już w tej fazie seta poprosił o przerwę. Serię rywali przerwał ładnym atakiem z drugiej linii Milad Ebadipour. Nie na długo, bo kolejna zła passa Skry przytrafiła się chwilę później. Tym razem bełchatowianie stracili cztery "oczka" w jednym ustawieniu (7:13). Siatkarze Piazzy wyglądali na pogodzonych z losem. Nawet Lisinac, który zazwyczaj zdobywa sporo punktów, przestrzelił z krótkiej. Sada rządziła niepodzielnie na boisku. Skra w trzeciej partii została rozgromiona 13:25. RK PGE Skra Bełchatów - Sada Cruzeiro 0:3 (19:25, 18:25, 13:25) PGE Skra: Grzegorz Łomacz, Nikołaj Penczew, Sreczko Lisinac, Mariusz Wlazły, Karol Kłos, Bartosz Bednorz, Kacper Piechocki (libero) oraz Marcin Janusz, Szymon Romać, Milad Ebadipour Sada: Nicolas Uriarte, Evandro Guerra, Yoandy Leal, Robertlandy Simon, Isac Santos, Filipe Ferraz, Lucas Silva (libero) oraz Rodrigo Telles, Fernando Kreling