- Jesteśmy rozczarowani porażką, bo dziś walczyliśmy, graliśmy całkiem niezłą siatkówkę, mogliśmy nawet wygrać spotkanie. Niestety zabrakło odrobinę szczęścia. W kluczowych momentach Lube pokazało, że jest klasową drużyną - powiedział rozgrywający Skry Grzegorz Łomacz. Po bardzo dobrym drugim secie, Skra poderwała się do walki także w czwartym. Niestety Lube było skuteczniejsze i po walce, bełchatowianie musieli pogodzić się z porażką. Zabrakło przede wszystkim szczęścia. - Czego jeszcze oprócz szczęścia? Ciężko mi na gorąco komentować, bo nadal czuję w środku ogromne emocje. Mieliśmy na wyciągnięcie ręki tie-breaka, niestety się nie udało - podsumował. W sobotę Skra przegrała w kiepskim stylu mecz ligowy z Zawierciem. - Dzisiejsze spotkanie było zupełnie inne. Ale my już o tamtym meczu zapomnieliśmy. Teraz musimy się skupić na turnieju. W Zawierciu nie zagraliśmy dobrze ani trochę, dzisiaj mecz w naszym wykonaniu wyglądał dużo, dużo lepiej i mam nadzieję, że w kolejnych pojedynkach turnieju będziemy oglądali taką Skrę jak dzisiaj - zapewniał Łomacz. Zdaniem rozgrywającego Skry najsilniejszą stroną Lube była zagrywka. - Staraliśmy się odpowiadać rywalowi równie mocnymi serwisami, ale nie da się ukryć, że to im zdarzały się takie serie jak ta Yoandry Leala w trzecim secie, gdy nie mieliśmy praktycznie nic do powiedzenia. W ostatnich minutach spotkania kibice mocno wyrażali swoje niezadowolenie decyzjami sędziowskimi, co spowalniało mecz, a w czwartym secie czerwona kartkę otrzymał kapitan drużyny Mariusz Wlazły. - Zdarzały się kontrowersyjne decyzje, sędzia nam nie pomagał, ale rywalowi także nie. Mieszał się zupełnie niepotrzebnie - stwierdził Łomacz. Drugi mecz w KMŚ Skra rozegra we wtorek o godz. 20.30 z Fakiełem Nowy Urengoj. Wcześniej, o godz. 17.30 rozpocznie się siatkarski klasyk, czyli pojedynek Zenitu Kazań i Cucine Lube Civitanova, finalistów ubiegłorocznych KMŚ.