We wcześniejszym meczu tej grupy Cucine Lube Civitanova po dramatycznej końcówce wygrała z Zenitem Kazań 3:2. Włosi już zakwalifikowali się do półfinału. Pierwszą partię spotkania Fakieł - PGE Skra od skutecznego ataku z szóstego metra rozpoczął Milad Ebadipour. Polski zespół od początku bardzo mocno zagrywał, dzięki czemu objął prowadzenie 7:4. Rosyjska drużyna nie radziła sobie z dokładnym przyjęciem. Niestety z czasem bełchatowianie zaczęli mieć problemy z przyjęciem zagrywki gości i wyprowadzeniem skutecznego ataku. Serię dobrych zagrywek popisał się Igor Kołodinski i zrobiło się 10:8 dla jego zespołu. Mistrzowie Polski nie mieli zamiaru się poddać. Doprowadzili do remisu 11:11 i od tego momentu obie ekipy grały bardzo równo (19:19). Końcówka była bardzo zacięta. Jednak to siatkarze PGE Skry wykazali się większą skutecznością w ataku, m.in. Ebadipour i Jakub Kochanowski, co dało prowadzenie 24:21. Potem dwa punkty zdobył rosyjski zespół, ale w ostatniej akcji premierowej odsłony meczu Dmitrij Wołkow posłał zagrywkę w połowę siatki, bełchatowianie wygrali 25:23. Początek drugiego seta należał do Rosjan. Skuteczny w ataku był Wołkow i Fakieł prowadził 6:2 i następnie 10:6. Mistrzowie Polski powoli jednak odrabiali straty. W końcu udało im się wyrównać na 11:11. Rosjanie znowu odskoczyli na dwa "oczka", ale po błędzie w przyjęciu Jegora Kliuki znowu mieliśmy remis po 16. Fakieł ponownie wywalczył przewagę (21:19), ale m.in po błędzie Kliuki, który wpadł w siatkę i asie serwisowym Artura Szalpuka, PGE Skra wyszła na prowadzenie 22:21. W następnej akcji Kliuka nie skończył dwóch ataków, a akcja Ebadipoura nie została podbita przez rywala - 23:21. Pierwszą piłkę setową Rosjanie obronili po ataku Kliuki, a w kolejnej była wymiana, nie skończyli i siatkarze bełchatowian, i zawodnicy z Nowego Urengoju, a w końcu Ebadipour został zablokowany. Potem atak Mariusza Wlazłego został podbity, wystawiał Kliuka, a z drugiej linii zbił Wołkow i zrobiło się 25:24 dla Rosjan. To nie był koniec emocji. Mieliśmy walkę na przewagi. Ostatecznie lepsi okazali się zawodnicy PGE Skry. Zwycięski punkt padł po zagrywce Jakuba Kochanowskiego, która nie została dobrze przyjęta i Kliuka musiał atakować z piątego metra, trafiając piłką w siatkę, bełchatowianie zwyciężyli 29:27. Trzecia partia znowu zaczęła się od prowadzenia Rosjan. Jednak od stanu 6:4 Fakieł zdobył tylko punkt i po chwili to mistrz Polski wygrywał 10:7. Czas dla rosyjskiego zespołu, a po nim Andriej Ananiew został zablokowany. Mistrzowie Polski, grając z przewagą, prezentowali się coraz lepiej. Po dwóch asach Wlazłego PGE Skra prowadziła już 17:11. Tak wysoki wynik za bardzo uspokoił siatkarzy mistrza Polski. Stracili sześć punktów z rzędu i ich przewaga zmalała tylko do jednego "oczka" - 19:18. W końcówce po asie Kliuki był remis po 23, a w następnej akcji po ataku Wołkowa wydawało się, że Fakieł wyszedł na prowadzenie. Było jednak sprawdzenie i sędziowie dopatrzyli się dotknięcia siatki przez rosyjski blok. Piłka meczowa dla PGE Skry. Jednak ani Szalpuk, ani Wlazły nie skończyli ataków, a zrobił to Wołkow (24:24). Znowu mieliśmy więc grę na przewagi. Tym razem jednak lepszy w niej był Fakiel (30:28), a decydujący punkt zdobył Kliuka. W czwartym secie gra do pewnego momentu była wyrównana. Rosjanie odskoczyli jednak na trzy punkty (11:8). Potem spokojnie utrzymywali tę przewagę, wygrywając ostatecznie 25:21. Tie-break początkowo był wyrównany. Potem jednak na zagrywkę wszedł Wlazły i bełchatowianie wyszli na prowadzenie 8:4. Siatkarze z Nowego Urengoju pomału odrabiali jednak straty. Po zablokowaniu Ebadipoura tracili już tylko "oczko" (8:9). Potem trwała gra walka punkt za punkt. Nieudany atak Irańczyka, po złej wystawie, oznaczał remis po 12. Po obiciu bloku przez Szalpuka PGE Skra miała kolejną piłkę meczową (poprzednią w trzecim secie). Na zagrywce pojawił się Wlazły, uderzył mocno, ale Wołkow przyjął, a Kliuka skończył z lewego ataku. W następnej akcji Szalpuk dwa razy nie skończył, a atak Wołkowa z drugiej linii był niecelny. Kolejna piłka meczowa dla bełchatowian, ale tym razem Kliuka obił polski blok (15:15). Po chwili Karol Kłos pomylił się z krótkiej i to Fakieł miał pierwszą piłkę meczową. Sytuację uratował Ebadipour, ale potem z lewego skrzydła zaatakował Artur Udrys i Rosjanie mieli kolejną piłkę meczową. Kliuka przestrzelił jednak z zagrywki (17:17). W nerwowej końcówce, gdzie było dużo błędów w polu zagrywki, więcej zimnej krwi wykazali siatkarze z Nowego Urengoju. Ostatni punkt padł po dobrym serwisie Wołkowa (21:19). Porażka PGE Skry oznacza, że polski zespół żegna się z dalszą rywalizacją w klubowych mistrzostwach świata. Natomiast Fakieł dołączył do Cucine Lube i wystąpi w półfinale. Fakieł Nowy Urengoj - PGE Skra Bełchatów 3:2 (23:25, 27:29, 30:28, 25:21, 21:19) Fakieł: Andriej Ananiew, Igor Kołodinski, Artur Udrys, Iwan Jakowlew, Dmitrij Wołkow, Jegor Kliuka, Erik Shoji (libero) oraz Denis Bogdan, Jewgienij Rukawisznikow, Dmitrij Kolenkowski. PGE Skra: Mariusz Wlazły, Karol Kłos, Jakub Kochanowski, Milad Ebadipour, Artur Szalpuk, Grzegorz Łomacz, Konrad Piechocki (libero) oraz Renee Teppan, Kamil Droszyński, Milan Katić, Piotr Orczyk. Tabela M Z P sety punkty 1. Lube 2 2 0 6:3 5 - awans 2. Fakieł 2 2 0 6:4 4 - awans 3. Zenit 2 0 2 4:6 2 4. Skra 2 0 2 3:6 1 czwartek, 29 listopada 17.30: Fakieł Nowy Urengoj - Cucine Lube Civitanova 20.30: PGE Skra Bełchatów - Zenit Kazań