Asseco Resovia start w KMŚ traktuje jako odskocznię od ligowych zmagań, które zaczęła zaskakująco słabo. W ekstraklasie na dziewięć meczów wygra tylko jeden i zajmuje obecnie 13., przedostatnie miejsce w tabeli.Awans do "czwórki" klubowego mundialu rzeszowian można uznać za niespodziankę. W półfinale przegrali z faworytem całej imprezy - Cucine Lube Civitanova 1:3. Na koniec czeka ich pojedynek z Fakiełem, który - tak jak oni - debiutuje w tym turnieju, a udział w bieżącej edycji zyskał za sprawą przyznanej przez organizatorów tzw. dzikiej karcie."Oczywiście spróbujemy powalczyć o brązowy medal, ale przede wszystkim staramy się +przewietrzyć głowy+ przed powrotem do rozgrywek ligowych" - przyznał kapitan Resovii Marcin Możdżonek.W tym spotkaniu dojdzie do pojedynku rodzinnego. Wśród podopiecznych trenera Ghoerghe Cretu jest amerykański rozgrywający 31-letni Kawika Shoji, a w zespole z Rosji występuje na libero jego dwa lata młodszy brat - Erik.KMŚ odbywają się od 1989 roku, ale z przerwą w latach 1993-2008. Polskie drużyny czterokrotnie stanęły na podium. Skra w latach 2009-10 sięgnęła po wicemistrzostwo, a sześć lat temu zdobyła brąz. Srebrny medal w 2011 roku wywalczył zaś Jastrzębski Węgiel.O godz. 20.30 w Częstochowie rozpocznie się finał, który będzie wewnętrzną sprawą dwóch utytułowanych ekip - nazywanego "dream teamem" Cucine Lube Civitanova oraz Trentino Volley. Pierwsza z drużyn z Italii to finalista poprzedniej edycji, której jeszcze nigdy nie udało się zwyciężyć w KMŚ. Zespół z Trydentu dokonał tego cztery razy, a dwukrotnie wywalczył brąz.