Bogdanka LUK Lublin w 12 lat zbudowała klub, który był w stanie sprawić sensację i sięgnąć po mistrzostwo Polski - jako piąta drużyna w erze zawodowej PlusLigi. Lubelscy siatkarze ograli w finałach faworyzowaną Aluron CMC Wartę Zawiercie, a wkrótce aż czterech jej siatkarzy zasili reprezentację Polski prowadzoną przez Nikolę Grbicia. Liderem zespołu był Wilfredo Leon, bohater największego transferu minionego lata. As reprezentacji Polski wytrzymał cały sezon fizycznie, a takie przygotowanie siatkarza z organizmem mocno obciążonym przez lata występów w klubie i kadrze wymagało specjalnego planu. W rozmowie z serwisem plusliga.pl opowiada o nim Massimo Botti, trener mistrzowskiego zespołu. "To jest zasługa i wartość pracy całego naszego sztabu trenerskiego na czele z trenerem od przygotowania fizycznego - Andrzejem Zahorskim oraz pracy fizjoterapeutów. Wiedzieliśmy o tym, że Wilfredo potrzebuje czasu i indywidualnego podejścia, bo czasami trzeba było mu dać odpocząć. Zaplanowaliśmy dla niego taki rytm pracy, żeby właśnie w najważniejszych momentach sezonu był do naszej dyspozycji, mógł grać i wspomóc drużynę. Duża w tym zasługa również samego Wilfredo, bo jego wysiłek, poświęcenie, oddanie i dyspozycyjność dla drużyny" - przekonuje Włoch. Siatkówka. Trener mistrzów Polski odsłania kulisy tytułu. Tę zmianę musiał uzgodnić z Wilfredo Leonem Sama świetna forma Leona - ustanowił m.in. rekord PlusLigi w liczbie asów serwisowych w sezonie - nie wystarczyłaby jednak do mistrzostwa. Potrzebna była dobra gra kolegów wicemistrza olimpijskiego. Jednym z niespodziewanych bohaterów Bogdanki LUK okazał się Mikołaj Sawicki. Przyjmujący rozpoczynał sezon jako rezerwowy, w parze z Leonem występował Bennie Tuinstra. W finałach z Wartą był jednak w kapitalnej formie, już w pierwszym meczu otrzymał statuetkę dla MVP. Botti uważa, że to właśnie wstawienie do składu Sawickiego i zmiana pozycji Leona były kluczowym wydarzeniem sezonu. "Od strony technicznej przełomowym momentem było to, jak nieco zmieniłem pozycję Wilfredo Leona na boisku, stawiając go do przyjęcia, ale bliżej rozgrywającego oraz wstawiając do szóstki Mikołaja Sawickiego. To było już w rundzie rewanżowej, bodajże na początku stycznia i wtedy początkowo przegrywaliśmy mecze, ale ja mocno wierzyłem w to ustawienie, zachęcałem chłopaków do pracy i to się później opłaciło" - przekonuje Włoch. Szkoleniowiec Bogdanki LUK przyznaje też jednak, że zmiana pozycji największej gwiazdy drużyny musiała się dokonać na drodze rozmów z jednym z najlepszych siatkarzy świata. Przyjechał z Włoch i nie zamierza wracać. "Jestem szczęśliwy w Polsce" Po mistrzostwie Polski Bogdanka LUK wystąpi w Lidze Mistrzów i znów stawia sobie wysokie cele. Klubowi udało się utrzymać trzon kadry i najważniejszych zawodników. Przede wszystkim w Lublinie pozostaje Wilfredo Leon, co sam ogłosił po zdobyciu złotego medalu. Jak informował w rozmowie z Interią Sport Krzysztof Skubiszewski, prezes klubu, można spodziewać się jedynie niewielkich zmian. "Trzeba tylko ten skład utrzymać, wprowadzić delikatne korekty po to, by być lepszym w przyszłym sezonie" - przekonywał. W Lublinie nie udało się jednak zatrzymać trenera. Botti o swojej przyszłości na razie za wiele mówić nie chce, choć przyznaje, że jego marzeniem jest medal olimpijski. Zaznacza natomiast, że nie zamierza wracać do Włoch. "Jestem naprawdę szczęśliwy w Polsce i chcę tutaj zostać. Na razie nie chcę wracać do pracy we Włoszech. Mam przed sobą inne wyzwania i bardzo się cieszę z tego, jak ten sezon potoczył się dla mojej drużyny. Praktycznie nikt w nas nie wierzył, a kończymy rozgrywki mając dwa trofea w rękach" - podkreśla Botti. Włoch faktycznie zostaje w Polsce na co najmniej jeden sezon. Jego nowym pracodawcą będzie Asseco Resovia, szósty klub ostatniego sezonu. Dotychczasowy szkoleniowiec rzeszowskiej drużyny. Fin Tuomas Sammelvuo, podejmie pracę w lidze japońskiej.