Asseco Resovia we wtorek zapisała się w historii polskiej siatkówki. W rewanżowym meczu finałowym Pucharu CEV pokonała 3:0 SVG Luneburg i jako pierwszy męski zespół z Polski sięgnęła po to trofeum. Świętowanie w hali Podpromie w Rzeszowie mogło się rozpocząć już po drugim secie. Dzięki zwycięstwu w Niemczech Resovii do triumfu wystarczyły dwa wygrane sety. Siatkarze po wygranej 25:18 w drugiej partii padli sobie w objęcia, spiker ogłosił nowego zdobywcę Pucharu CEV. Mimo że sprawa trofeum była rozstrzygnięta, mecz trzeba było dokończyć. Na trzecią partię trener Giampaolo Medei wystawił zupełnie odmienioną szóstkę, dając szansę rezerwowym. Podstawowi siatkarze powędrowali do kwadratu dla rezerwowych, część usiadła na ławce. Karol Kłos pobiegł zaś do szatni po telefon. I jeszcze w czasie trzeciego seta wrzucił na Instagramie relację. Zamieścił tam też ostatnią akcję spotkania, nagrywaną z kwadratu dla rezerwowych. "Historyczny Puchar CEV, tak jest. A chłopaki dalej cisną, żeby im się tylko nic nie stało kurczę... I lecimy po 3:0" - stwierdził siatkarz na nagraniu. Pokaz siły w hicie PlusLigi. Kandydat do kadry wrócił w świetnym stylu Karol Kłos komentuje absurdalny przepis. "Fajnie byłoby po prostu to skończyć" W ten sposób środkowy nie tylko zamieścił wyjątkowe nagranie w mediach społecznościowych, ale pokazał też, że obecne rozwiązania w dwumeczach w europejskich pucharach nie mają zbyt wiele sensu z perspektywy sportowej rywalizacji. Rezerwowi z Rzeszowa podołali zadaniu i wygrali ostatniego seta 25:22. Rywalizowali ze zmiennikami z Luneburga, bo trener niemieckiej drużyny również postanowił zmienić skład. "Oczywiście dla nas super fajnie, bo się cieszymy, kibice się cieszą. Chłopaki weszli, dźwignęli to i ogromny szacunek dla nich. Nie czekaliśmy, żeby świętować. To bardzo trudne dla nich, a jeszcze trudniejsze dla chłopaków z Niemiec, którzy musieli dograć to spotkanie" - zwraca uwagę Kłos. W tym sezonie w finale europejskiego pucharu do takiej sytuacji dochodzi już po raz drugi. Podobnie było w Pucharze Challenge, gdy Projekt Warszawa zwyciężył u siebie 3:1 z Mint Vero Volley Monza, a potem wygrał dwa pierwsze sety w rewanżu. "Najgłupsza zasada w siatkówce pod egidą CEV" - komentował wówczas tę sytuację na portalu X Erik Shoji, libero Grupy Azoty ZAKS-y Kędzierzyn-Koźle. "Nie jest to fajne, fajnie byłoby po prostu to skończyć i móc się cieszyć po dwóch setach, przy stanie 2:0. Jakoś to zmienić" - kończy Kłos. ZAKSA w kryzysie, a tu takie słowa. Rywal nie może bez nich żyć?