Kobieca siatkówka cieszy się w Turcji wielką popularnością - mecze pań przyciągają znacznie większe zainteresowanie niż panów. Popularność rodzi także emocje, niestety nie zawsze wyłącznie sportowe. Na własne oczy mogły się o tym przekonać polskie siatkarki - Olivia Różański i Martyna Czyrniańska. Ich zespoły - Besiktas i Bahcelievler Belediyespor - zmierzyły się w ostatniej kolejce ligi tureckiej. Ostatecznie górą była drużyna Czyrniańskiej, Bahcelievler zwyciężył 3:1, a polska przyjmująca zdobyła aż 25 punktów. Mecz w pewnym momencie trzeba było jednak przerwać z powodu awantury na trybunach. Atmosfera od początku była gorąca, ale w pewnym momencie wśród ludzi zasiadających w hali doszło do rękoczynów. Sytuacja wymknęła się spod kontroli na tyle, że sędzia zdecydował się na przerwanie zawodów. Wznowiono je dopiero po 40 minutach. Malwina Smarzek bryluje we Włoszech. Przełomowy występ, kibice zachwyceni Klub Olivii Różański złoży skargę. O zamieszanie obwinia prezydenta rywali W Turcji rozpętała się burza, a sprawy nie zamierza pozostawić Besiktas. Klub wydał komunikat, w którym opisuje zaistniałą sytuację ze swojej perspektywy. Obwinia w niej o rozpętanie zamieszania przedstawicieli rywali. Klub ze Stambułu podkreśla, że w halach sportowych nie ma miejsca na "przekleństwa, zastraszanie i obelgi". Na słowach potępienia się jednak nie skończy. Klub ze Stambułu zapowiedział bowiem, że w związku z wydarzeniami w trakcie meczu zgłosi skargę do tureckiej federacji siatkarskiej. Sprawa powinna mieć więc swój dalszy ciąg. Na razie Bahcelievler ma na koncie komplet trzech zwycięstw za trzy punkty - takim samym bilansem mogą pochwalić się jeszcze tylko zespoły Fenerbahce, Galatasaray i Eczacibasi Stambuł. Besiktas z sześcioma punktami zajmuje piąte miejsce.