- Po meczu z Mostostalem cieszą chyba przede wszystkim trzy punkty, bo dzisiaj szło Wam pod górkę? - Rzeczywiście nie graliśmy porywająco, ale najważniejsze, że wywalczyliśmy komplet punktów, czyli nasze przedmeczowe założenia zostały zrealizowane. Tym bardziej, że Resovia zgubiła punkty w Warszawie. Dzięki temu nasz plan zajęcia jak najlepszej pozycji po rundzie zasadniczej jest coraz bardziej realny. Cieszymy się ze zwycięstwa, choć nasza gra nie spełnia jeszcze wszystkich oczekiwań. Myślę, że w ubiegłym tygodniu w meczu z Resovią graliśmy znacznie lepiej. - AZS gra lepiej na wyjazdach. Skąd się to bierze? - Faktycznie chodzą w środowisku takie słuchy, a statystyki to potwierdzają. Osobiście tego nie odczuwamy, bo zawsze lepiej gra się we własnej hali. Podobnie było w zeszłym sezonie, kiedy wygrywaliśmy wszystkie mecze na wyjeździe, a przed własną publicznością zdarzały się nam potknięcia. - Kibice nie wspierali Was głośnym dopingiem. Wywiesili nawet transparent: "Wspieramy Was Duchowo, 100 procent kultury". Dlaczego? - Przyznaję, że słynny sektor E był dzisiaj bardzo spokojny. Myślę, że są pewne sprawy, które trzeba wyjaśnić. Dlatego we wtorek odbędzie się spotkanie zawodników z kibicami, podczas którego wszystkie sprawy powinny być dograne. Mam nadzieję, że wszystko wróci do normy. - Kiedyś mecze pomiędzy AZS-em i Mostostalem były spotkaniami na absolutnym szczycie Polskiej Ligi Siatkówki. Czy te czasy mogą wrócić? - Myślę, że kiedyś te mecze mogą znów decydować o mistrzostwie Polski, ale jeszcze nie teraz. Mostostal oparł drużynę na młodych graczach i potrzebuję jeszcze dużo czasu i pracy, żeby wejść na szczyt. Na razie kędzierzynianie nie grają jeszcze tak, jak oczekują ich kibice. Myślę, że powinni uzbroić się w cierpliwość, a wyniki przyjdą. Rozmawiał Bartłomiej Romanek