Perugia przez większość sezonu była niepokonana, a jej prezes Gino Sirci chwalił się, że nowa filozofia zespołu - bardziej zrównoważony skład kosztem rezygnacji z największych gwiazd - przynosi znakomite efekty. Ale na początku 2025 roku w świetnie funkcjonującej maszynie trenera Angelo Lorenzettiego coś się zacięło. W drużynie pojawiły się pierwsze problemy ze zdrowiem, na kilka spotkań wypadł przyjmujący Ołeh Płotnicki. To wystarczyło, by Perugia przegrała cztery z pięciu ostatnich meczów. Najważniejszym z tych spotkań była porażka w półfinale Pucharu Włoch z drużyną Rana Werona - kosztowała mistrzów kraju utratę szansy na kolejne trofeum. Przełamania Perugia doczekała się dopiero w niedzielę w SuperLedze. Po dwóch ligowych porażkach z rzędu w końcu wygrała, nie dając szans drużynie Gioiella Prisma Taranto. Bohaterem spotkania był Kamil Semeniuk. Plan Michała Winiarskiego się powiódł. Rewolucja w Warcie Zawiercie zdała egzamin Kamil Semeniuk bohaterem. Perugia odzyskuje równowagę Polski przyjmujący po raz kolejny wystąpił w podstawowym składzie mistrzów Włoch. Od początku spotkania jego wielkim atutem była zagrywka. To właśnie nią błysnął najbardziej - wicemistrz olimpijski zanotował bowiem aż pięć asów serwisowych. Do tego dodał pięć punktowych ataków i solidne 54 procent tzw. pozytywnego przyjęcia. To wystarczyło, by otrzymać po meczu nagrodę dla MVP - dopiero drugą taką statuetkę w lidze w tym sezonie. Napędzana zagrywkami Semeniuka Perugia - Polak serwował aż 21 razy - już w pierwszym secie znokautowała rywali 25:13. W drugim było podobnie, faworyci wygrali 25:16. Dopiero w trzeciej partii siatkarze Taranto potrafili nawiązać nieco bardziej wyrównaną walkę, na początku nawet prowadzili, ale Perugia i tak pokonała ich 25:22. Włoskie media po spotkaniu odnotowują też powrót do gry Płotnickiego, który na chwilę pojawił się na boisku w trzecim secie. Ukrainiec pauzował z powodu urazu ścięgna podkolanowego. Dzięki wygranej mistrzowie Włoch utrzymali się na pierwszym miejscu w tabeli Serie A. Przynajmniej na razie odparli atak Itasu Trentino, który pokonał 3:0 Weronę. Wicelider tabeli ma jednak jeszcze w zapasie jedno zaległe spotkanie. Kadrowicz Grbicia zaczął w rezerwie. Później pokazał, na co go stać