Joanna Wołosz od lat jest pewnym punktem reprezentacji Polski i jedną z najlepszych rozgrywających na świecie. Zawodniczka A. Carraro Imoco Conegliano miała być też ostoją "Biało-Czerwonych" podczas tegorocznej Ligi Narodów, jednak kontuzja nadgarstka wykluczyła ją z udziału w turnieju. W podstawowym składzie z powodzeniem zastąpiła ją Katarzyna Wenerska, a podopieczne Stefano Lavariniego ostatecznie sięgnęły po brązowy medal tych rozgrywek. Wołosz do kadry wróciła na mistrzostwa Europy, zagrała także w turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk olimpijskich. Gdy wydawało się, że rozgrywająca będzie z meczu na mecz szlifowała formę, po raz kolejny odniosła kontuzję. Tym razem siatkarka Imoco Conegliano doznała zapalenia rozcięgna podeszwowego, przez co nie mogła trenować z drużyną. Niesamowite, co wyprawia Norbert Huber. Popis gwiazdy reprezentacji Polski Kapitan polskiej kadry miała nie wystąpić w meczu jej zespołu z PGE Rysice Rzeszów w ramach fazy grupowej Ligi Mistrzyń, ale ostatecznie pojawiła się na parkiecie w trakcie spotkania. Włoska ekipa wygrała 3:1 i nie jest to jedyny powód do zadowolenia dla Wołosz - Polka po zakończeniu potyczki przekazała świetne wieści. Wraca do zdrowia i wkrótce można spodziewać się jej kolejnych występów w barwach włoskiej drużyny. Joannie Wołosz zadano trudne pytanie. Ta wypaliła: Pomidor! W kolejnym wywiadzie dla wspomnianej stacji siatkarka zdradziła, że dzień przed meczem z Rysicami miała pierwszy od około dziesięciu dni trening. "Miałam przerwę oprócz pracy z fizjoterapeutą oraz na siłowni. Wiedziałam jednak, że muszę być gotowa do gry w każdym momencie. Ten mecz układał się różnie od trzeciego seta. Cieszę się, bo najważniejsze, że wygrałyśmy" - dodała. Wołosz została także zapytana o to, która z drużyn: PGE Rysice Rzeszów i Allianz MTV Stuttgart jest lepsza. Pytanie nie było łatwe, ponieważ Imoco Conegliano obie ekipy pokonało w identycznym stosunku setów - 3:1. Rozgrywająca po otrzymaniu tego pytania chwilę się zastanawiała, po czym wypaliła: Pomidor! Rewolucyjny pomysł Łukasza Kadziewicza. To nie spodoba się wszystkim siatkarzom