Hale siatkarskie w wielu krajach świecą pustkami, co widać choćby w czasie Ligi Narodów. Podczas gdy w Polsce trybuny wypełniają się nawet na sparingi kadry, w wielu krajach kibiców na trybunach brakuje. I to nawet tam, gdzie drużyny narodowe mogą się pochwalić sukcesami - jak w Słowenii. W turnieju tegorocznej Ligi Narodów w Lublanie na trybunach było głośno tylko w czasie meczów gospodarzy, w trakcie innych spotkań fanów było niewielu. W Paryżu jest jednak zupełnie inaczej. Od pierwszego meczu turnieju olimpijskiego trybuny pękają w szwach. I to nawet o meczach o niezbyt wygodnej porze, rozgrywanych o godz. 9. Już pierwsze spotkanie w porannej sesji, mecz Niemiec z Japonią, przyciągnął do Paris Sud 1 ponad 9800 widzów. I podobna frekwencja utrzymuje się przez cały turniej. Nawet w trakcie meczów z udziałem mniej medialnych drużyn, na przykład Kenii w turnieju siatkarek i Egiptu w zmaganiach siatkarzy, w hali za każdym razem meldowało się ponad 9 tysięcy kibiców. Polscy siatkarze i siatkarki już przeszli do historii. Po ponad 50 latach czekania Kapitalna atmosfera na meczach siatkówki. Trybuny dopingują nie tylko "Biało-Czerwonych" Najmłodszy siatkarz męskiej reprezentacji Polski przekonał się o porannej frekwencji w Paryżu na własnej skórze. Środowy mecz "Biało-Czerwonych" z Brazylią, również rozgrywany o godz. 9, także przyciągnął do paryskiej hali ponad 9400 widzów. Sytuacja nie zmieniła się wieczorem, w czasie meczu polskich siatkarek z Kenią, który według oficjalnych danych oglądało 9447 widzów. Co ważne, wysoka frekwencja wiąże się ze świetną atmosferą. W trakcie meczów trybuny tętnią życiem, kibice co chwilę śpiewają francuskie - i nie tylko - przeboje, które umiejętnie podsuwa im DJ w hali. Na trybunach jest też bardzo kolorowo. Wielu kibiców pochodzi spoza krajów uczestniczących w turnieju, na meczach widać było na przykład flagi Irlandii, Meksyku czy Hiszpanii. I choć polscy kibice jak zawsze są głośni, w trakcie meczów "Biało-Czerwonych" doping wcale nie był jednostronny. W meczu Polek z Kenią większy aplauz wzbudzały udane akcje siatkarek z Afryki, bo publiczność dopingowała outsidera turnieju. "Super, że był taki doping dla Kenii. Ja się bardzo cieszę. Myślę ,że każda z nas to dobrze odbiera. To jest zrozumiałe, bo to jest zespół, który przegrywa. Kibice chcieli też pewnie zobaczyć więcej tej siatkówki. Dla mnie zatem to jest zrozumiałe, że ekscytowali się bardziej, kiedy słabszy zespół zdobywał punkty" - podsumowała Magdalena Stysiak, atakująca polskiej kadry, która również zachwalała doping w paryskiej hali. Siatkówka zyska dzięki Paryżowi? Czeka "wiaderko potrzeb" Frekwencją na trybunach w trakcie igrzysk nie jest natomiast zaskoczony Nikola Grbić. Selekcjoner "Biało-Czerwonych" podkreśla świetną obsadę turnieju olimpijskiego, być może najlepszą w historii. Huber ma z kolei nadzieję, że taka frekwencja wzmocni pozycję siatkówki w świecie olimpijskim. Barwnie opisuje bowiem, że jest całe "wiaderko potrzeb" związanych z igrzyskami. Znajduje się w nim między innymi brak możliwości wykorzystania w turnieju 14 zawodników, o co apelują trenerzy i działacze, ale nie tylko. "Zwróciłbym uwagę na sprawy organizacyjne i te, które mogłyby lepiej przygotować sportowca do zawodów" - wskazuje środkowy polskiej kadry. Kapitalnej frekwencji można się spodziewać również na kolejnych meczach polskich drużyn. Siatkarze w sobotę zagrają z Włochami, siatkarki w niedzielę zmierzą się z Brazylią. Z Paryża Damian Gołąb