"Od ostatnich kilku lat nie mieliśmy co prawda może spektakularnego sukcesu w postaci zwycięstwa w LM, ale na równi walczyliśmy z czołowymi europejskimi klubami. Jesteśmy jedną z trzech najlepszych lig, a awans do turnieju finałowego LM Skry i Resovii jest dowodem na progres i potwierdzeniem jakości naszych rozgrywek. Warto przypomnieć, że nie tylko te męskie kluby nas reprezentują obecnie na arenie międzynarodowej, bo przecież w półfinale Pucharu CEV zagra ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Kilka czołowych drużyn z Rosji dystansuje nas może olbrzymim budżetem, ale pod względem mentalności tej przepaści nie ma" - powiedział Mazur. Jak dodał, sukces w postaci pierwszego w historii udziału dwóch polskich drużyn w Final Four jest tym cenniejszy, że obie ekipy wywalczyły go na boisku. "Dodatkową wartość ma dla mnie fakt, że nie był to spacerek. Właściwie w przypadku obu zespołów można mówić o dramatycznych okolicznościach i pokonaniu wysokiej klasy rywali" - ocenił. Jego zdaniem trudno przewidzieć, czy w niedalekiej przyszłości kibice częściej będą oglądać dwóch reprezentantów PlusLigi. "Sytuacja w Europie jest dynamiczna. Pewne jest za to to, że mamy mocne zespoły w czwórce, a nawet ósemce i możemy spokojnie patrzeć w przyszłość, bo na pewno zawsze w czołówce europejskich pucharów będzie jakiś polski rodzynek" - podkreślił. Fakt, że - ze względów regulaminowych - ekipy z Bełchatowa i Rzeszowa zmierzą się w półfinale LM Mazur przyjmuje ze zrozumieniem i spokojem. "Przepisy porządkują wspomniane sprawy. Oczywiście szkoda, że nasze zespoły nie spotkają się dopiero w finale, ale z drugiej strony mamy gwarancję, że jeden z nich wywalczy co najmniej drugie miejsce. A może być też tak, że oba staną na podium. Gdyby nie wprowadzony wymóg, w decydującym spotkaniu mogłoby zabraknąć ich obu" - zwrócił uwagę. Były szkoleniowiec "Biało-czerwonych" wspomniał również, że w LM zarówno Skra, jak i Resovia do każdego meczu podchodziły mocno skoncentrowane. "Na koniec rundy zasadniczej w naszej lidze oba zespoły zajęły w tabeli dwie pierwsze lokaty. W trakcie sezonu zdarzały im się jednak różne okresy i wpadki z niżej notowanymi drużynami. W LM jednak mimo tego grały za każdym razem skoncentrowane, co świadczy o ich profesjonalizmie" - podsumował. Jego zdaniem, w ostatnich tygodniach po bełchatowianach widać nawarstwiające się zmęczenie, którego efektem była porażka w pierwszym spotkaniu drugiej rundy play off LM z Perugią i pierwszym meczu półfinałowym PlusLigi z Lotosem Treflem Gdańsk. "W środę w trzecim secie w ekipie Skry świetnie zagrał Michał Winiarski, który praktycznie wrócił do pełnego treningu we wtorek. Gdyby nie jego postawa, to kto wie, jakby się skończył mecz w Łodzi. Dla mistrzów Polski teraz najważniejsza będzie regeneracja, choć nie będą mieli na nią dużo czasu, bo za kilka dni czeka ich kolejny mecz z Lotosem" - zaznaczył. Mazur dodał, że Resovia ma obecnie nad bełchatowianami przewagę w postaci większego pola manewru przy dokonywaniu zmian w składzie. Poziomem gry jednak - według niego - oba zespoły nie różnią się znacząco. "Do Final Four i meczu półfinałowego naszych drużyn zostało jeszcze ponad dwa tygodnie. Dziś wydaje się, że w nieco lepszej sytuacji są rzeszowianie, ale do 28 marca wiele się może zmienić i szala może się przechylić na korzyść Skry. Zostało jeszcze trochę czasu. Wpływ na formę obu drużyn będą miały mecze krajowe, które rozegrane zostaną w międzyczasie i związane z nimi podróże. Ważna będzie też umiejętność trenerów do dysponowania siłami poszczególnych graczy oraz praca sztabów odpowiedzialnych za odnowę i regenerację" - podkreślił. Turniej finałowych LM zostanie rozegrany w dniach 28-29 marca w stolicy Niemiec. W drugim półfinale zmierzą się pełniący rolę gospodarza Berlin Recycling Volley i Zenit Kazań.