- Młodsi koledzy stawiają dopiero pierwsze kroki na arenie międzynarodowej i tak na dobrą sprawę po raz pierwszy mają styczność z wielką siatkówką - powiedział libero biało-czerwonych. Zdaniem Ignaczaka, najlepiej w polskim zespole funkcjonuje współpraca bloku z obroną. - Zresztą po sobotnim meczu w Łodzi trener Brazylii Bernardo Rezende stwierdził, że mieli problemy ze skończeniem pierwszego ataku - podkreślił popularny "Igła". Brazylijczycy nie mieli litości dla naszych siatkarzy. Mistrzowie świata dwukrotnie ograli Polaków w Łodzi po 3:0. - Uważam, że na tym etapie budowy tego młodego zespołu, zaprezentowaliśmy naprawdę dobrą siatkówkę. Większość z naszych kadrowiczów pierwszy raz w życiu miała okazję zagrać przeciwko takim osobistościom jak Giba - stwierdził Ignaczak. W opinii 31-letniego zawodnika, naszym siatkarzom nie brakuje wiary, tylko ogrania na arenie międzynarodowej. - Trzeba X spotkań wygrać, X spotkań przegrać, rozegrać tie breaki, żeby później w sytuacjach stresowych ręka nie zadrżała. Nam przede wszystkim brakuje chłodnej głowy w decydujących fragmentach, żeby wykorzystać piłki, które dostajemy "za darmo" - zaznaczył Ignaczak. Po ostatnich porażkach z Brazylią, podopieczni Daniela Castellaniego praktycznie stracili szansę na zajęcie pierwszego miejsca w grupie, które gwarantuje udział w turnieju finałowym Ligi Światowej. - Teraz gramy u siebie z Wenezuelą. Myślę, że te spotkania powinniśmy rozstrzygnąć na swoją korzyść. Czekają nas jeszcze mecze z Finlandią. Postaramy się zająć drugie miejsce w grupie. Może wówczas dostaniemy od FIVB "dziką kartę" i pojedziemy na finał Ligi Światowej zbierać kolejne doświadczenia - podkreślił Ignaczak. CZYTAJ TAKŻE: Brazylia poza zasięgiem Polski Łomacz: Trzeba dostać po głowie Ignaczak: Dostaliśmy lekcję siatkówki Gromadowski: Warto w nas wierzyć