Po wygranej 3:1 w pierwszym meczu Projekt był w bardzo dobrej sytuacji. Do zdobycia pucharu wystarczały mu dwa wygrane sety. Nawet przy porażce 0:3 miał jeszcze szansę w dodatkowym, tzw. złotym secie. Takie emocje nie były jednak potrzebne. Polski zespół załatwił sprawę najszybciej, jak się tylko dało. Dzięki temu powtórzył wyczyn AZS-u Częstochowa z 2012 roku. Projekt rozpoczął od udanych ataków Bartłomieja Bołądzia. Atakujący osłabiony chorobą nie wystąpił w pierwszym meczu, przed tygodniem w Warszawie. Tym razem od początku był skuteczny, choć jego zespół dość szybko stracił dwa punkty do rywali. Świetne zagrywki Włochów dały im prowadzenie 11:7. Warszawianie, po przerwie na żądanie trenera Piotra Grabana, sprawnie doprowadzili jednak do remisu 12:12. Świetnie funkcjonował blok gości. Kiedy dwa razy powstrzymali nim Arthura Szwarza, objęli prowadzenie 19:17. Tym razem to Monza szybko odrobiła straty. W końcówce polscy siatkarze świętowali aż dwa razy. Za pierwszym razem gospodarze poprosili jednak o challenge i sędzia, mimo protestów warszawian, dopatrzył się dotknięcia siatki przy bloku Bołądzia. Ale ostatecznie i tak zdecydował blok - ścianę na siatce postawił Kevin Tillie i Projekt wygrał 27:25. Zaskakująca wpadka w PlusLidze. Komplikacje w walce o ósemkę Projekt Warszawa błyskawicznie dokończył dzieła. Siatkarze padli sobie w objęcia Po wygranej partii warszawianie byli już o krok od trofeum. Niemal tak blisko, jak 12 lat wcześniej - wówczas AZS Politechnika Warszawska, poprzednik Projektu, przegrał z rywalami z Częstochowy po złotym secie. I drugiego seta we Włoszech warszawianie rozpoczęli kapitalnie. Wysoki poziom utrzymywał Tillie, trener gospodarzy Massimo Eccheli poprosił o przerwę już przy stanie 5:2. Po niej w bloku błysnął Jurij Semeniuk, w aut zaatakował środkowy rywali Gianluca Galassi. Trwał koncert gości, Włosi byli bezradni. Projekt prowadził już 9:2. Rywale szukali pomocy wśród rezerwowych, z boiska zszedł między innymi Szwarz. Nadal zaporą niemal nie do przebicia był warszawski blok. Przewaga sześciu, siedmiu punktów się utrzymywała. Kiedy w polu zagrywki po raz kolejny pojawił się Semeniuk, goście prowadzili już 19:10. Polskim siatkarzom nie mogło zdarzyć się już nic złego. Wygrali 25:16 i padli sobie w objęcia. Wygrana w tym secie gwarantowała puchar. Monza wyrwała jednego seta. Projekt czwarty w historii polskiej siatkówki Losy trofeum były rozstrzygnięte, ale mecz trzeba było dokończyć. Jak często w takich sytuacjach bywa, trenerzy obu drużyn zdecydowali się na zmiany. W drużynie z Monzy na boisku pozostał podstawowy przyjmujący Eric Loeppky i to jego dobra gra zbudowała Włochom czteropunktową przewagę w trzecim secie. Nie najlepiej radził sobie Linus Weber, zmiennik Bołądzia. Warszawianie już nie dogonili rywali i przegrali 17:25. Czwarta partia była bardziej wyrównana, choć i w niej na początku to gospodarze byli o krok przed Projektem. Kiedy jednak warszawianom udało się zablokować atak Rana Takahashiego, prowadzili 14:13. I w końcu zaczęli budować przewagę nad odmłodzonym zespołem gospodarzy. Monza jeszcze doprowadziła do remisu 19:19, ale nie przedłużyła meczu. Wynik przypieczętował atak Karola Borkowskiego, warszawianie wygrali 25:22, a cały mecz 3:1. Projekt został czwartym polskim klubem, który zdobył europejskie trofeum. Oprócz AZS-u Częstochowa takim osiągnięciem może się pochwalić Płomień Milowice i Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Obie drużyny wygrywały w najważniejszym europejskim pucharze, który funkcjonuje obecnie pod nazwą Ligi Mistrzów. Projekt Warszawa już za kilka dni będzie mieć szansę na kolejne trofeum. W sobotę w Krakowie rozpocznie rywalizację o TAURON Puchar Polski. Mint Vero Volley: Szwarz, Galassi, Loepkky, Fernando, Di Martino, Maar - Gaggini (libero) oraz Beretta, Mujanović, Takahashi, Visić, Comparoni, Morazzini (libero), Frascio Projekt: Bołądź, Wrona, Tillie, Firlej, Semeniuk, Szalpuk - Wojtaszek (libero) oraz Weber, Stępień, Grobelny, Kowalczyk, Borkowski, Gruszczyński (libero) Bohater zdobył 28 punktów. Faworyt poległ u outsidera