Po meczu obydwaj trenerzy podkreślali, że spotkanie mogło się potoczyć zupełnie inaczej, a o wyniku zadecydowały siatkarskie niuanse. HARRY BROKKING (trener Wkręt-Metu Domeksu AZS): To był bardzo ciekawy mecz, w którym zmierzyły się dwa czołowe polskie drużyny. W siatkówce jest tak, że piłka szybuje nad siatką i może spaść na dwie strony boiska. Niestety dzisiaj wylądowała po naszej stronie. Co się na to złożyło? Różne sprawy m.in. kontrowejsyjne decyzje sędziów, głupie błędy i łut siatkarskiego szczęścia. Szkoda pierwszego seta, który kontrolowalimy przez długi czas i powinniśmy go wygrać. Wtedy byłoby 3:0 dla nas. Także w czwartej partii liczyłem na to, że złamiemy przeciwnika i wygramy mecz. Niestety stało się inaczej. RYSZARD BOSEK (trener Jastrzębskiego Węgla): Powinno być 3:0 dla nas, ale niepotrzebnie oddaliśmy częstochowianom drugiego seta. Mimo to cieszę się, że zwycięstwa, bo widać, że moja drużyna potrafi się podnieść, kiedy jej się nie układa. My mamy swoje problemy. Nikołaj Iwanow nie jest jeszcze wystarczająco zgrany z resztą zespołu. Dlatego w dwóch ostatnich setach grał Kuba Bednaruk, z którym moi zawodnicy rozumieją się znacznie lepiej. Nie rozumiem, dlaczego w drugim secie dostałem żółtą kartkę. Jeśli sędziowie mają nakaz dawania kartek za rozkładanie rąk, to należy mi się czerwony kartonik, bo podczas spotkania rozkładałem ręce trzykrotnie. Zebrał: Bartłomiej Romanek, Częstochowa