W kwietniu na moment stanęły serca rzeszowskich oraz francuskich kibiców. Podczas ćwierćfinałowego spotkania Asseco Resovii z Treflem Gdańsk jedna z akcji zakończyła się dla Stephana Boyera poważnym urazem stawu skokowego. Francuza nie oglądaliśmy już do końca sezonu. Ponadto groziła mu operacja, która definitywnie wykluczyłaby go ze zmagań reprezentacyjnych. Mowa była nie tylko o Lidze Narodów, ale przede wszystkim o igrzyskach olimpijskich. Jak na złość, najważniejsza impreza czterolecia w 2024 roku odbędzie się akurat w ojczyźnie 28-latka. Stephen Boyer ekspresowo dochodzi do pełni zdrowia Gwiazdor PlusLigi nie chciał słyszeć o odpuszczeniu tego ważnego wydarzenia. Od razu wziął się do pracy, by jak najszybciej wrócić na boisko. Rehabilitacja przebiega w piorunującym tempie. "Skoki wykonuję już od jakiegoś czasu, a od kilku dni zasięg mojego wyskoku do ataku jest coraz wyższy. Z treningu na trening czuję też mniejszy ból w stawie skokowym i coraz mniejszy dyskomfort. Myślę, że moja dyspozycja fizyczna jest dobra i idzie we właściwym kierunku. Z upływem czasu jest lepiej i czuję też, że mam coraz więcej mocy" - oznajmił w rozmowie z oficjalnym portalem polskich rozgrywek. Wydaje się na pierwszy rzut oka, że Stephen Boyer ma ogromne powody do radości. Lada moment powinien grać na najwyższym poziomie, gołym okiem z dnia na dzień sam zainteresowany widzi dokonywane postępy. Z nóg ściął go jednak niedawny telefon, jaki otrzymał od Andrei Gianiego, selekcjonera reprezentacji Francji. Okazało się, iż trener, pomimo obietnic, nie widzi dla 28-latka w kadrze nawet na turnieje Ligi Narodów. Stephen Boyer jest załamany. Nie takie były ustalenia Po takiej informacji wielu sportowcom zawaliłby się świat. Nie inaczej jest w przypadku 28-latka. Ten na szczęście ma wsparcie rodziny oraz zaufanych osób, dzięki którym zachowuje motywację do dalszej pracy. Francuscy fani też chyba nie mają się o co martwić, bo siatkarz nie zamierza obrażać się na reprezentację. "Teraz jest mi bardzo ciężko to wszystko przyjąć i się z tym pogodzić. Uważam jednak, że nic nie dzieje się bez powodu. To jest dla mnie duży cios. Muszę sobie z tym poradzić i zrozumieć dlaczego tak się stało. Z drugiej strony, takie coś szalenie motywuje mnie już na przyszły sezon i na przyszłość. Nie wiem co będzie w przyszłym sezonie reprezentacyjnym, bo o tym nie rozmawialiśmy. Trener przekazał tylko, że jest zadowolony z zespołu, którym obecnie dysponuje i z tego jak gra nasza drużyna" - zakończył Stephen Boyer. W nadchodzącym sezonie klubowym 28-latek nie zmieni barw i dalej domowe spotkania będzie rozgrywał na Podpromiu. Asseco Resovia, podobnie jak w latach poprzednich, typowana jest w gronie faworytów do zdobycia tytułu.