Uznawane za faworytki tego spotkania dąbrowianki do meczu podeszły z delikatnymi uśmiechami na twarzach, które po pierwszych pięciu akcjach szybko znikły. Za sprawą zagrywki Marty Haładyn, a także dobrej dyspozycji Katarzyny Jaszewskiej oraz Mroczkowskiej na tablicy wyników pojawił się wynik 5:0. Interwencja trenera Waldemara Kawki nie zdała się na zbyt wiele, bo po chwili przerwy wrocławianki prowadziły 8:2. Po zakończeniu pierwszej przerwy technicznej na boisku wciąż brylowała drużyna Gwardii Wrocław, z którą walczyła praktycznie tylko Małgorzata Lis. Tauron MKS Dąbrowa Górnicza dobrą passą podopiecznych trenera Rafała Błaszczyka zdołały przerwać przy stanie 13:5, wtedy to zanotowały pierwszą serię i zniwelowały straty do pięciu "oczek" (13:8). Tuż po zakończeniu drugiej przerwy technicznej (16:11) wrocławianki "poczęstowały" przyjezdne asem serwisowym, a Waldemar Kawka do gry desygnował Magdalenę Śliwę oraz Izabelę Żebrowską. Podwójna zmiana była strzałem w dziesiątkę. Trzy kontry i trzy punkty podrażniły zespół z Wrocławia, który przywołał do siebie trener Błaszczyk (17:15). Gdy wydawało się, że dąbrowski MKS złapał wiatr w żagle Katarzyna Mroczkowska zablokowała Aleksandrę Liniarską, a chwilę później w ataku nie popisała się Charlotte Leys. W końcowej fazie tej partii mimo wielkich ambicji na boisku stał tylko jeden zespół i nie był to zespół z Dąbrowy Górniczej, który premierowego seta przegrał do 20. Na początku seta numer dwa, podobnie jak w pierwszym po chwili wrocławianki prowadziły już 3:0. Nauczone doświadczeniem dąbrowianki jednak nie pozwoliły sobie na to, aby gospodynie już na samym początku odjechały. Podopieczne Waldemara Kawki szybko dogoniły rywalki i wraz z nimi zafundowały naprawdę wyrównaną grę (7:8, 9:9, 11:11). Świetnie spisywała się Dorota Ściurka, która skutecznie atakowała z każdej piłki. Bezbłędny pojedynczy blok Lis oraz skuteczny atak Katarzyny Zaroślińskiej dały dąbrowiankom pierwsze trzypunktowe prowadzenie w tym meczu (12:15), które po drugiej przerwie technicznej (13:16) systematycznie się zwiększało (13:18, 16:21). Przy stanie 18:24 wiadome było, że w meczu za chwilę będzie remis, jednak determinacja wrocławianek i brak koncentracji po stronie siatkarek z Dąbrowy Górniczej spowodowały, że gospodynie obroniły aż cztery piłki setowe, co pozwoliło im przegrać drugą odsłonę meczu do 22. Trzeci set od samego początku był bardzo wyrównany. Obie drużyny nie chciały pozwolić na to aby rywalki odskoczyły i złapały wiatr w żagle, jednak za sprawą dwóch prostych błędów siatkarek z Zagłębia to podopieczne trenera Błaszczyka prowadziły na pierwszej przerwie 8:5. Niestety po wznowieniu gry było już tylko gorzej. Dąbrowianki nie miały żadnego pomysłu na grę, której obrazu nie zmieniły także Śliwa i Żebrowska zastępujące Zaroślińską oraz Dirickx. Po drugiej stronie siatki brylowała Katarzyna Jaszewska oraz Milena Rosner. Na efekt takiej gry nie trzeba było długo czekać, a sześciopunktowa przewaga gospodyń idealnie odzwierciedlała sytuację na boisku (16:10). O końcowej fazie tego seta lepiej nie mówić, gdyż w pole podopiecznych Waldemara Kawki wpadały piłki przebijane sposobem dolnym przez Katarzynę Mroczkowską. Seta atakiem z jednej nogi zakończyła Arielle Wilson (25:15). Czwartą i ostatnią jak się później okazało partię dąbrowianki rozpoczęły bardzo dobrze. Popis gry w tym fragmencie spotkania dawała Izabela Żebrowska, której nie straszny był nawet atak na potrójnym bloku, po którym trener wrocławskiej Gwardii poprosił o czas (2:6). Po chwili gra nieco się wyrównała, a dąbrowianki skupiły się na poprawnej grze i bronieniu przewagi. (8:13). Doskonale układający się set dla siatkarek z Zagłębia Dąbrowskiego nagle zaczął wymykać się spod kontroli. Głównie za sprawą fantastycznie grającej Katarzyny Jaszewskiej oraz bombardującej ze środka Arielle Wilson. Nie bez znaczenia były też błędy własne, które dąbrowianki zaczęły popełniać seryjnie (14:15). Druga połowa seta zwiastowała więc spore emocje we wrocławskiej "Orbicie". Gwardzistki doprowadzając do remisu (17:17) uwierzyły, że są w stanie wygrać, a gdy chwilę później Katarzyna Mroczkowska dała prowadzenie swojej drużynie (19:18) w ekipie Impelu zapanowała wielka radość. Mimo że dąbrowianki tanie skóry nie chciały sprzedać i prowadziły nawet 20:22, ostatecznie musiały uznać wyższość gospodyń (25:23). Impel Gwardia Wrocław - Tauron MKS Dąbrowa Górnicza 3:1 (25:20, 22:25, 25:15, 25:23) Impel Gwardia Wrocław: Wilson, Mroczkowska, Czypiruk, Jaszewska, Haładyn, Efimienko, Krzos (libero) oraz Pyziołek, Rosner, Medyńska i Sobolska. Tauron MKS Dąbrowa Górnicza: Leys, Liniarska, Ściurka, Dirickx, Zaroślińska, Lis, Strasz (libero) oraz Żebrowska i Śliwa. Magdalena Śliwa (kapitan Tauron MKS Dąbrowa Górnicza): - Gratuluję dziewczynom z Wrocławia zwycięstwa. Jestem troszkę niepocieszona, że po raz kolejny z przeciwnikiem, który jest niżej od nas w tabeli, nie gramy dobrego spotkania. Zagrywka w naszym wykonaniu była zła. Nie da się ukryć, że jest to element, który ustawia grę. Popełniłyśmy też bardzo dużą ilość błędów własnych co spowodowało, że przeciwko Gwardii zagrałyśmy nieładnie. Katarzyna Mroczkowska (kapitan Impel Gwardia Wrocław): - Myślę, że zagrałyśmy całkiem niezły mecz. Zdobyłyśmy trzy punkty, które są dla nas na wagę złota i z tego bardzo się cieszymy. Waldemar Kawka (trener Tauron MKS Dąbrowa Górnicza): - Drużynie Gwardii gratuluję zwycięstwa w tym spotkaniu. Uważam, że zespół z Wrocławia wygrał zasłużenie. My nie wiem, czym jeszcze żyliśmy, ale w każdym razie zagraliśmy słabo. To nie umniejsza oczywiście faktu, że Gwardia zaprezentowała się ambitnie i walecznie. Zupełnie inaczej niż ponad tydzień temu. Wrocławianki zagrały dużo lepiej, a my słabiej. Myślę, że absencja niektórych zawodniczek spowodowała, że zaprezentowaliśmy się gorzej, ale to była konieczność i te siatkarki, które nie wystąpiły, akurat jak się okazuje, są dla nas kluczowe. Rafał Błaszczyk (trener Impel Gwardia Wrocław): - Chciałbym jeszcze raz, już oficjalnie, pogratulować drużynie Tauronu MKS zdobycia Pucharu Polski. To wielki sukces dla tego zespołu. Z dużą satysfakcją obserwowałem mecze w Radomiu. W moim odczuciu zespół ten zdobył to trofeum po ciężkiej walce, ale jak najbardziej zasłużenie. My tutaj chcieliśmy zagrać dobry mecz, chcieliśmy zdobyć punkty i ten cel osiągnęliśmy. Na pewno ta sytuacja po pucharze, kiedy drużyna Dąbrowy walczyła bardzo dzielnie, troszkę się odbija na sytuacji kadrowej. My postawiliśmy warunki takie, jakie musieliśmy postawić, będąc w sytuacji, kiedy nasze losy jeszcze się ważą. Wykorzystaliśmy ten moment i wygraliśmy. Z tego się bardzo cieszę, bo zwycięstwo z zespołem z Dąbrowy Górniczej dla nas zawsze jest dużym osiągnięciem.