W obecnych rozgrywkach Challenge Cup Gwardia straciła w sześciu spotkaniach zaledwie dwa sety, ale tym razem to gra w obronie była najsłabszym punktem wrocławskiej drużyny. Dość niespodziewani wtorkowy mecz na ławce rezerwowej rozpoczęły Katarzyna Mroczkowska i Katarzyna Jaszewska, a w pierwszej szóstce na boisko wybiegły Bogumiła Pyziołek i Milena Rosner. Początek pierwszego seta okazał się być wyrównanym widowiskiem, w którym żadna z drużyn nie była w stanie wypracować sobie choćby kilkupunktowej przewagi. Jednak w miarę upływu czasu podopieczne trenera Rafała Błaszczyka zaczęły popełniać coraz więcej błędów w przyjęciu piłki i na drugą przerwę techniczną schodziły przegrywając 12:16. Rywalki stopniowo powiększały swoją przewagę wygrywając po zaledwie 21 minutach 25:18. Drugą partię wrocławianki rozpoczęły z dużo większym animuszem, poprawiły grę na rozegraniu, a po atakach Arielle Wilson i Pyziołek prowadziły już 11:7. Belgijkom, dzięki dobrej grze blokiem, udało się w zmniejszyć straty do zaledwie jednego punktu (18:17), ale czas wzięty przez Błaszczyka uspokoił grę Gwardii. Gospodynie zdobyły cztery punkty z rzędu, utrzymały przewagę i wygrały seta 25:18. Trzecia część spotkania była bardzo zacięta. Wynik długo oscylował na granicy remisu, a o zwycięstwie gospodyń zadecydowały błędy, popełnione przez Belgijki w przyjęciu. Od stanu 21:21 punkty zdobywały już tylko wrocławianki, które dzięki m.in. dobrej grze Zuzanny Efimienko wygrały 25:21. Po porażce w końcówce trzeciego seta podopiecznym Stijna Moranda szybko udało się opanować nerwy i uporządkować grę. Na pierwsza przerwę techniczną schodziły przegrywając 7:8, ale już po chwili, po skutecznym ataku Els Vandesteene, wyszły na prowadzenie (13:12), które jeszcze się powiększyło. Gospodynie zmuszone były "gonić" wynik i dzięki dobrej zagrywce Dominiki Sobolskiej udało im się doprowadzić do remisu (17:17). W zaciętej końcówce więcej zimnej krwi zachowały jednak Belgijki i to one wygrały 25:21. Losy spotkania rozstrzygnął tie-break, który okazał się najbardziej wyrównanym setem w całym spotkaniu. Lepiej rozpoczęły go gospodynie, którym udało się wypracować trzypunktową przewagę (8:5). Rywalki uspokoiły jednak grę, odrobiły straty i objęły prowadzenie, które udało im się utrzymać już do końca partii. Ostatecznie wygrały 15:12, a całe spotkanie 3:2. Po meczu, w którym Impel Gwardia Wrocław przegrał we własnej hali z belgijskim zespołem VDK Gent Damen 2:3, trener wrocławianek Rafał Błaszczyk powiedział: - Wynik jest odzwierciedleniem bardzo dobrej postawy zespołu rywali. Wiedzieliśmy, że to nieustępliwa i grająca dobrą siatkówkę drużyna. My byliśmy poobijani po ostatnich bojach, nie wszystkie zawodniczki mogły dzisiaj grać na pełnych obrotach i w pełnym wymiarze. Myślę, że gdy uporamy się z tymi przejściowymi problemami, to pojedziemy do Belgii, wygramy tam mecz, "złotego seta" i awansujemy dalej. Dziewczyny robiły dzisiaj co mogły i bardzo się starały, ale im dłużej trwał ten mecz, tym przeciwnik miał większe szanse i to wykorzystał. Impel Gwardia Wrocław - VDK Gent Dames 2:3 (18:25, 25:18, 25:21, 21:25, 12:15) Impel: Arielle Wilson, Monika Czypiruk, Bogumiła Pyziołek, Marta Haładyn, Milena Rosner, Dominika Sobolska, Aleksandra Krzos (libero) oraz Dorota Medyńska, Zuzanna Efimienko, Katarzyna Mroczkowska, Katarzyna Jaszewska. VDK: Els Vandesteene, Lise De Valkeneer, Maud Catry, Marlies de Smet, Elies Goos, Gwendoline Horemans, Valerie Courtois (libero) oraz Lore Gillis, Arianne Horemans, Adeline Lemey.