"Cieszę się, że tutaj jestem. Spotykam bardzo wielu starych znajomych, fanów, którzy do mnie podchodzą, witają się. Życzliwie zostałem przez nich przyjęty. Są zawiedzeni, że już tu nie gram" - przyznał Gruszka. Z zawodnikami, z którymi jeszcze w zeszłym sezonie występował na boisku, teraz spotyka się na tureckim czaju. "Prawie codziennie się umawiamy. To jest miłe, że poza boiskiem jeszcze się kumplujemy i mnie jeszcze wspominają" - dodał. Dla Gruszki pobyt w Turcji niesie ze sobą wyłącznie miłe wspomnienia. "Świetnie się tu czułem. Szybko się zaaklimatyzowałem ja i moja rodzina, a to dla mnie bardzo istotne. Byłem mile przyjęty przez miejscowych. Na początku myślałem, że będę się trzymał z obcokrajowcami, którzy byli w zespole, ale to właśnie z Turkami znacznie lepiej się dogadywałem i z nimi spędzałem większość czasu, a to znaczy, że zaakceptowali moją osobę" - wspominał. Z porozumiewaniem nie miał kłopotów. "Mówiliśmy po włosku, angielsku, hiszpańsku, była też turecka tłumaczka". "Zaskoczyło mnie trochę, że zawodnicy z ArkasSporu mają ochotę i chcą się spotykać ze mną. Cieszę się, że tak jest, bo byłem tutaj tylko jeden sezon, a czułem się jakbym grał w Izmirze bardzo długo" - powiedział Gruszka. Przyznał, że po pobycie w Turcji całkowicie inaczej odbiera ten kraj i ludzi. "Wcześniej myślałem, że jest tutaj jak w Egipcie. Wydawało mi się, że tak jak w kraju muzułmańskim panuje tu brud, nie ma życia towarzyskiego, a kultura i religia wszystkich przytłacza i zamyka w sobie. Okazało się, że jest wręcz odwrotnie. Ludzie są tu bardzo życzliwi i otwarci. Nie bałem się w nocy gdziekolwiek wyjść" - ocenił. Skoro tak dobrze się tu czuł, to dlaczego zdecydował się na powrót do Polski? "O to trzeba spytać trenera ArkasSporu. Szkoleniowiec ma swoją koncepcję. Śmiejemy się nawet z tureckimi zawodnikami, że nie miałem hiszpańskiego paszportu i to miało znaczący wpływ. Takie jest jednak życie sportowca" - powiedział atakujący Delecty Bydgoszcz. Na pytanie, czy zabierze coś z Turcji do domu, tylko się uśmiecha. "Chciałbym przywieźć tylko jedną rzecz. O nią walczę i o niej marzę. Co to będzie? Przecież dobrze wiadomo. A dokładnie? Dowiemy się mam nadzieję za parę dni". O miejscowym jedzeniu Gruszka wypowiada się pochlebnie, choć nie stronił od potraw innych kuchni. "Znalazłem włoską knajpę, do której najczęściej chodziliśmy. Dania tureckie są jednak też bardzo dobre. Polecam zwłaszcza słodycze, np. baklawę. To jest bardzo słodkie, ale warto spróbować. Na pewno trochę wezmę jej do Polski" - dodał. "Podobał mi się też tutejszy klimat. Ciepły, nie trzeba było się ubierać w rękawiczki, czapki. Kurtkę puchową jednak miałem na miejscu, bo zimą od morza trochę wiało" - powiedział polski siatkarz. Gruszka w izmirskim ArkasSporze spędził sezon 2008/09. Po rocznym pobycie w Turcji wrócił do Polski i będzie reprezentował barwy bydgoskiej Delecty. DYSKUTUJ O MECZACH POLSKICH SIATKARZY W MISTRZOSTWACH EUROPY!