Deroo przez kilka lat był jedną z gwiazd PlusLigi. Świetnie spisywał się jako zawodnik ZAKS-y, z którą był związany w latach 2015-2019. W tym czasie zdobył trzy tytuły mistrza Polski. W ubiegłym sezonie wrócił nad Wisłę, by grać w Asseco Resovii, ale ten pobyt w Polsce już nie był tak udany. Jego zespół zakończył sezon na piątym miejscu, a przyjmujący miał problemy ze zdrowiem. Latem Deroo się leczył, a we wrześniu podpisał kontrakt z Zenitem Kazań. To już jego druga przygoda w Rosji - wcześniej zamienił ZAKS-ę na Dynamo Moskwa. Tyle że tym razem zdecydował się na transfer po kilku miesiącach od rozpoczęcia rosyjskiej agresji na Ukrainę. Wybór był o tyle zaskakujący, że tuż po wybuchu wojny Deroo w mediach społecznościowych apelował do rosyjskich znajomych, by “otworzyli się na fakty", związane m.in. z zabijaniem niewinnych ludzi. Teraz, w wywiadzie udzielonym portalowi sport.business-gazeta.ru, twierdzi, że decyzja o przenosinach do Rosji "nie była łatwa". - Ale rozumiem, że w innych czasach nie miałbym szansy grać w Zenicie. Kazań zawsze ściągał zawodników z czołowej trójki na swojej pozycji na świecie, a ja na pewno nie jestem wśród trzech najlepszych w tym momencie. Oczywiście przy podejmowaniu decyzji brałem pod uwagę sytuację geopolityczną na świecie, ale myślałem, że może się szybko zmienić. Być może to naiwne, ale jestem idealistą. Wierzę w dobro i pokój - opowiada Deroo. Sam Deroo o aferze w ZAKS-ie Kędzierzyn-Koźle. "Kierownik oszukiwał mnie i innych obcokrajowców" W tej samej rozmowie Belg chwali siatkarską publiczność w Polsce, ale również to, jak ludzie w Rosji wspólnie przeżywają sportowe wydarzenia. Opowiada o polskim hymnie śpiewanym a cappella przez 12 tysięcy kibiców. Z gry w PlusLidze ma jednak również gorsze wspomnienia. W rozmowie z rosyjskim portalem przypomniał głośną aferę z czasów jego gry w ZAKS-ie. - Kierownik oszukiwał mnie i innych obcokrajowców przez trzy, cztery sezony. A my nawet tego nie zauważyliśmy. To długa historia. Najważniejsze w niej jest to, że otrzymywaliśmy pieniądze od klubu, a kierownik miał płacić za nas podatki. Zamiast tego chował pieniądze do własnej kieszeni. Kilka lat później wszystko wyszło na jaw, ale sami musieliśmy zapłacić podatki. To było krępujące. Mogłem wszystko sprawdzić, jednak za bardzo ufałem ludziom. To była dla mnie dobra lekcja - opowiada. Dziś Deroo ma już ukończone studia z rachunkowości i ekonomii. Na razie, w wieku 30 lat, skupia się jednak przede wszystkim na siatkówce. Z Zenitem podpisał dwuletnią umowę z możliwością przedłużenia na kolejny sezon. Nie jest jedynym obcokrajowcem w Kazaniu - wraz z nim w zespole gra amerykański rozgrywający Micah Christenson. Zagraniczni siatkarze występują też w kilku innych rosyjskich klubach. Mogą się jednak prezentować jedynie na tamtejszych boiskach. Rosyjskie kluby zostały bowiem wykluczone z gry w europejskich pucharach. - Ostatnio Micah i ja rozmawialiśmy i stwierdziliśmy, że byłoby fajnie obejrzeć Zenit, Dynamo i Zenit Sankt-Petersburg w Lidze Mistrzów, przeciwko najlepszym włoskim i polskim klubom. Myślę, że nie jesteśmy za bardzo w tyle za najlepszymi klubami z włoskiej Serie A. To samo tyczy się polskich zespołów - przekonuje Deroo.