Turniej finałowy TAURON Pucharu Polski rozpoczął się od sobotniego meczu JSW Jastrzębskiego Węgla, który pewnie (3:0) pokonał Bogdankę LUK Lublin. Później o przepustkę do finału powalczyły zespoły PGE Projektu Warszawa oraz Aluron CMC Warty Zawiercie. Górą byli podopieczni Michała Winiarskiego, o którym głośno zrobiło się jeszcze przed potyczką ze stołecznym klubem. Szkoleniowiec Warty podczas piątkowej konferencji prasowej zauważył, że siatkarze Projektu trenowali na hali dzień wcześniej niż inne zespoły, dzięki czemu odbyli jeden trening więcej. "Turniej finałowy charakteryzuje się tym, że nie ma gospodarza. Większość drużyn jest stawiana w takich samych warunkach jak inne. Dla mnie troszeczkę krzywdzące jest to, że mój zespół, ale także dwa inne, miał okazję tylko raz trenować w hali. Uważam, że w tej kwestii jest pewna niesprawiedliwość i zasady nie są takie same dla wszystkich. Zasady fair play zostały naruszone" - grzmiał. Były siatkarz wyznał, że Warta o czwartkowym treningu swoich rywali dowiedziała się z mediów społecznościowych, a on sam myślał, że to jakiś żart. Dodał, że gdyby wiedział o takiej możliwości, sam by skorzystał i wcześniej zorganizował zajęcia swoim podopiecznym. Warta Zawiercie i tak ograła Projekt Warszawa. Kryspin Baran uderza Dodatkowy trening nie okazał się być dodatkowym atutem Projektu. Podopieczni Piotra Grabana ugrali kolejno zaledwie 18, 22 i 19 punktów, w kiepskim stylu żegnając się z marzeniami o trofeum, co zauważył później Andrzej Wrona. "Szpilę" w Projekt postanowił z kolei wbić prezes Warty Kryspin Baran. W X dodał krótki wpis, który komentujący jednoznacznie odebrali jako prztyczek w stronę stołecznego zespołu. "Chyba jednak przetrenowali..." - napisał.