- W meczu z Bułgarią, nie możemy dopuścić do wyrównanych końcówek. Wtedy musiałybyśmy zdobyć punkt w sposób nie podlegający dyskusji. Inaczej piłka dwa metry od linii, na pewno będzie odgwizdana jako autowa - dodała największa gwiazda polskiej reprezentacji. - Przyzwyczaiłam się do tego, że w trudnych momentach piłki kierowane są do mnie. Dla rozgrywających to na pewno duży komfort, kiedy wiedzą gdzie posłać piłkę, gdy gra się nie układa - wyjaśniła siatkarka. Dobre występy Katarzyny Skowrońskiej na pozycji atakującej sprawiły, że Glinka będzie grać tam, gdzie czuje się najlepiej czyli na pozycji przyjmującej. - Jestem doświadczoną zawodniczką i tak gdzie jest luka mogę wejść. Najważniejsze, żeby wykorzystać w stu procentach moje umiejętności, Kasi i wszystkich siatkarek, żeby jak najlepiej wyglądała nasza gra. Fajnie jest grać na pozycji atakującej, bo jest się zwolnionym z innych obowiązków, ale nie ukrywam, że wolę występować jako przyjmująca - tłumaczyła Glinka. - Mam nadzieję, że moja forma idzie w górę. Nie obiecuje, że będę zdobywała w meczach po 40 punktów. Taki mecz zdarza się raz, dwa razy w życiu. Bardzo bym chciała osiągnąć taką dyspozycję, jaką miałam dwa lata temu i będę do tego dążyć. Wtedy sezon był po prostu wybuchowy. Wygrałam wszystko, co było do wygrania. Do tego nagrody indywidualne z których cieszę się do tej pory. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że będzie trudno to powtórzyć. Przede wszystkim trzeba grać swoje. Nie jadę do Warny, żeby zbierać nagrody indywidualne. Jadę, żeby nasz zespół wywalczył awans do mistrzostw świata - podkreśliła Glinka. Robert Kopeć, Kraków