Mimo bardzo dobrej gry, Glinka przyznaje, że na tureckich parkietach nie była w optymalnej formie. - Trener Andrzej Niemczyk w ogóle nie miał od mnie pretensji. Ale o czym w ogóle mowa? Zdobyłam najwięcej punktów ze wszystkich zawodniczek? Zdobyłam. Dałam z siebie wszystko? Dałam. Może i mogłam zagrać lepiej, ale do tego musiałabym sprawdzić przedtem formę w kilku meczach. A ja od maja nie wystąpiłam w żadnym spotkaniu. Nie mam jeszcze takiego czucia. Poza tym, proszę pamiętać, że grałam w Ankarze po przekątnej z rozgrywającą, a więc na innej pozycji niż do tej pory w kadrze, czy klubie - powiedziała w "Przeglądzie Sportowym" najlepsza siatkarka Europy w 2003 roku. W porównaniu do ubiegłorocznych mistrzostw Europy w Turcji skład kadry prowadzonej przez Andrzeja Niemczyka uległ zmianie. Glince brakowało koleżanek z którymi zdobyła złoty medal ME. - Jak tak dalej będzie, to nie wiem co zrobię. Nie wiem, czy przyjadę w przyszłym roku na kadrę. Już teraz zrobiłam to z sentymentu i przez wzgląd na nasz ubiegłoroczny wyczyn. Przecież za kilka miesięcy, może okazać się, że znowu będą w zespole jakieś nowe twarze. Nie boję się odpowiedzialności za wynik, ale mam dość bycia gwiazdą reprezentacji. Nie interesuje mnie sytuacja, kiedy zajeżdżam się już w pierwszym meczu tylko po to, żeby ładnie przegrać. Ja nie chcę być tylko zawodniczką, która musi zrobić wynik zespołu. Krótko mówiąc: jeśli w przyszłym sezonie zbiorą się dziewczyny, z którymi będzie szansa grać o najwyższą stawkę, stawię się na zgrupowaniu reprezentacji. Koleżanki nie mogą liczyć tylko na mnie - zakończyła Glinka.