"Trener Andrzej Niemczyk podczas meczów wiele razy na krzyczy. Jesteśmy jednak do tego przyzwyczajone. Nie odbieramy tego źle. Na nas trzeba krzyknąć" - dodała. Glinka nie dziwi się, że finał ME z Włoszkami oglądało w telewizji więcej osób niż wieczór wyborczy. "Przykro byłoby nam, gdyby ludzie poszli w stronę polityki, a nie sportu. Bardzo cieszę się, że wybrali nasz mecz finałowy. Ludzie szukają nadziei w sporcie, bo nie mają już w co wierzyć" - powiedziała. Zawodniczka francuskiego RC Cannes nie obiecuje dalszych sukcesów, ale bardzo chciałaby je osiągnąć. "Im więcej przeżywa się spotkań z podniesioną dawką adrenaliny i częściej zdobywa złote medale, tym więcej chce się osiągnąć. Sukcesy działają na nas jak narkotyk. Teraz czeka nas listopadowy turniej o Puchar Mistrzyń w Japonii" - stwierdziła. Czy po zdobyciu mistrzostwa Europy łatwiej będzie znieść dalsze trudy sezonu? "Na pewno nadal będziemy narzekały. To nie jest tak, że mamy cały czas przyklejone uśmiechy do twarzy. Wykonujemy naprawdę bardzo ciężką pracę, która kosztuje nas dużo zdrowia. Jestem na granicy wyczerpania psychicznego i fizycznego. Kilka razy przydarzyły mi się omdlenia" - powiedziała Glinka, która zamierza trochę odpocząć grając w lidze francuskiej. "Będę musiała się oszczędzać. To jedyny sposób. Cieszę się, że jadę grać w lidze francuskiej. Wiem, że tam jest łatwiej niż we Włoszech. Występy w RC Cannes traktuję jako lżejszy sezon" - stwierdziła.