"Nic nie obiecuję, bo wszystko zależy od tego, czy będę w stanie sprostać takiemu wysiłkowi. Teraz muszę dojść do siebie po trudnym sezonie" - dodała Glinka. "Wszystko zależy od zdrowia. Kadra zawsze była dla mnie ważna i nikt nie ma prawa tego podważać. Będzie mi przykro, jeśli nie pojadę na zgrupowanie i przyjdzie mi oglądać dziewczyny w telewizji" - podkreśliła aktualna mistrzyni Hiszpanii, która odbyła już pierwsze rozmowy z nowym trenerem kadry Marco Bonittą. "Wielki optymista z bagażem doświadczeń, Świetnie się z nim rozmawia, przegadaliśmy pół nocy. Zainspirował mnie, może wnieść do naszej siatkówki wiele nowego. Wyjaśniliśmy sobie wiele spraw. Trener przedstawił mi swój regulamin - nie wprowadza on na zgrupowanie klasztornego trybu życia. Na pewno jednak nie będzie tak jak za trenera Niemczyka, kiedy na zgrupowania przyjeżdżali mężowie i narzeczeni. Ale trzeba to zaakceptować i koniec. Za Bonittą ciągnie się konflikt z włoską kadrą, a prawdziwą przyczyną rozstania było to, że nie mógł już wyciągnąć z tej drużyny pasji, z jaką grała wcześniej" - oceniła Glinka. "Znajomość włoskiego na pewno jest dodatkowym atutem, ale jeszcze raz mówię: nie wiem, czy dam radę grać w reprezentacji. Niech ludzie nie myślą, że Glinka znów nie chce, tylko że może nie dać rady. Siatkówka jest profesją. A w każdej ludzie chcieliby ciągle awansować, zarabiać coraz więcej. Moją pracą jest gra w klubie" - podkreśliła Glinka.