Początek spotkania toczył się pod dyktando przyjezdnych, którzy po atakach Antoine'a Rouziera prowadzili 7:3. Młodzi i ambitni Serbowie zdołali wyrównać (11:11) i wyjść na prowadzenie (14:13), po silnej zagrywce Dragana Stankovicia. Końcówka należała już jednak do Francuzów, a partię skutecznym zbiciem zakończył rezerwowy Nicolas Marechal. Drugi set udanie rozpoczęli podopieczni Igora Kolakovicia, bo od prowadzenia 3:1 i 8:5, po potrójnym bloku na Ragondet. Francuzi wyrównali na po dziewięć i z akcji na akcję powiększali przewagę. Wygrane kontry, głównie przez Rouziera oraz nerwowe poczynania gospodarzy sprawiły, że podopieczni Philippe'a Blaina osiągnęli siedmiopunktowe prowadzenie (20:13). Kolaković mocno rotował składem, ale na nic się zdało, bo po bloku na rezerwowym Dokiciu było już 15:23. Ostatnie słowo w tej partii należało do Guillaume'a Samiki. W trzeciej odsłonie goście szybko uzyskali kilkupunktową przewagę (4:0, 11:7, 15:11) i wydawało się, że nic im nie odbierze gładkiego zwycięstwa. Tymczasem Les Bleus stracili nadwyżkę, bo Serbowie seryjnie blokowali ataki przeciwników. Dzięki temu gospodarze wyszli na prowadzenie 16:15, a po chwili 19:17 i szykowała się nerwowa końcówka. Pujol na siłę wystawiał do Rouziera, a ten niemiłosiernie się mylił (22:18). Mimo to pewni siebie gospodarze popełniali kardynalne błędy, a przeciwnicy bronili ataki i wyprowadzali skuteczne kontry. Przebudził się Rouzier, któremu pomagał Samica. Serbowie nie wykorzystali aż czterech piłek setowych. Ten fakt wykorzystali Francuzi, którzy najpierw ustawili skuteczny blok, a potem w aut zaatakował Bojan Janić. Serbia - Francja 0:3 (22:25, 17:25, 27:29) Serbia: Janić (8), Petković (1), Stanković (9), Nikić (7), Starović (7), Petrović, Rosić (libero) oraz Marić (1), Bjelica, Mitić, Dokić, Petrić. Francja: Hardy-Dessources (4), Rouzier (17), Vadeleux (6), Samica (19), Pujol (4), Ragondet (11), Exiga (libero) oraz Marechal (1), Bazin, Sol (1).