Siatkarze Skry Bełchatów po raz pierwszy w historii wystąpili w wielkim finale Ligi Mistrzów. Stało się to po sobotnim zwycięstwie nad tureckim Arkasem Izmir 3:0. Rywalem mistrza Polski był rosyjski Zenit Kazań. Podopieczni Władimira Alekno w półfinale rozprawili się z obrońcą tytułu Trentino PlanetWin365 3:1. Komplet widzów stawił się w łódzkiej Atlas Arenie, licząc na sukces polskiego zespołu. Kibice stworzyli świetną atmosferę i z całych sił starali się pomóc Skrze. Gracze Jacka Nawrockiego rozpoczęli bój wyraźnie zdenerwowani. O pierwszym secie powinni jak najszybciej zapomnieć. Bartosz Kurek zaatakował w aut, Paweł Zatorski nie przyjął zagrywki Nikołaja Apalikowa, a Mariusz Wlazły został zablokowany i szybko zrobiło się 0:3. Pierwszy punkt dla Skry w tym spotkaniu zdobył Daniel Pliński atakiem z krótkiej. Bełchatowianie mieli ogromne kłopoty z przebiciem się przez szczelny blok Rosjan. Ta sztuka nie udawała się Kurkowi, Wlazłemu czy Michałowi Winiarskiemu. Na pierwszej przerwie technicznej Zenit prowadził 8:3. Szybko jednak przewaga Rosjan powiększyła się i trener Nawrocki postanowił poprosić przerwę (3:11). Uwagi szkoleniowca na niewiele się zdały. Wprawdzie Skra część strat odrobiła (10:16), ale było to bardziej wynikiem błędów gości. Zdobywanie punktów mistrzom Polski przychodziło z dużym trudem, a siatkarze z Kazania wykorzystywali najmniejsze potknięcie. Zenit miał pierwszą piłkę setową, kiedy Maksim Michajłow zatrzymał pojedynczym blokiem Kurka (24:14). Jednostronnego seta zakończył Apalikow z przesuniętej krótkiej. W drugiej partii role się odwróciły. Gospodarze wzmocnili zagrywkę i znakomicie grali w obronie. W przyjęciu serwisu rywali bardzo dobrze spisywali Paweł Zatorski i Winiarski. Miguel Falasca w pełni z tego korzystał, prowadząc kombinacyjną grę. Bełchatowianie złapali wiatr w żagle, a gra Zenitu zupełnie się posypała. Skra prowadziła 8:4, 16:9. Chwila przestoju przytrafiła się Wlazłemu i spółce po drugiej przerwie technicznej. Nie trwała na szczęście długo. Mistrzowie Polski szybko wrócili na właściwe tory. Po sprytnym ataku Winiarskiego Skra miała setbola (24:15). Zenit jeszcze zdobył jeden punkt, ale to było wszystko w tej partii. Od trzeciego seta oglądaliśmy w Atlas Arenie prawdziwą, siatkarską wojnę. Zawodnicy obu drużyn z ogromną ambicją i zaangażowaniem walczyli o każdy punkt. Emocji było mnóstwo. W trzecim secie żadnemu zespołowi nie udało się odskoczyć na więcej niż jeden, dwa punkty. Na atomowe ataki Wlazłego i Kurka odpowiadał tym samym Michajłow. Włoski rozgrywający Zenitu Valerio Vermiglio często posyłał piłki do środkowych - Aleksandra Wołkowa i Nikołaja Apalikowa. Ten duet siał spustoszenie w szeregach Skry. Decydujący momentem w trzeciej odsłonie był as serwisowy Kurka po którym bełchatowianie zyskali cenną przewagę w końcówce seta (21:19). Trener Alekno wziął czas, ale po powrocie na boisko Winiarski zablokował Michajłowa (22:19). Szansy na wygranie partii Skra nie zmarnowała. Czwarta odsłona również zacięta i wyrównana, a ostatnie fragmenty to prawdziwy dreszczowiec. Skra miała piłkę meczową (24:23) i na zagrywkę powędrował Wlazły. Alekno poprosił o czas. Kiedy zawodnicy wrócili na boisko, a kapitan Skry już szykował się do mocnego serwisu, trener Zenitu wziął drugą, przysługującą mu przerwę. Ten manewr przyniósł skutek, bo Wlazły posłał piłkę w siatkę. W następnej akcji Rosjanie wyprowadzili skuteczną kontrę (Michajłow) i mieli setbola. Szczęście uśmiechnęło się do gości. Piłka po zagrywce Apalikowa zatańczyła na taśmie i spadła na boisko po stronie Skry. Kompletnie zaskoczeni bełchatowianie nie mieli szans. W ten sposób Zenit doprowadził do remisu 2:2 w setach. Początek tie breaka to popis mistrzów Polski, którzy szybko odskoczyli na 5:1. Niestety, przewaga została roztrwoniona. Kolejny skuteczny atak Wołkowa z krótkiej sprawił, że na tablicy wyników był remis 5:5. Później mieliśmy serię popsutych zagrywek. Zmiana stron boiska nastąpiła przy minimalnym prowadzeniu Skry (8:7). Końcówka decydującej partii to cios za cios. Vermiglio nękał naszych siatkarzy akcjami przez środek siatki. Skra miała drugiego meczbola w tym spotkaniu po kiwce Winiarskiego (14:13). Zenit jednak się obronił. Jurij Bierieżko na wyczyszczonej siatce nie pomylił się. Pomocną dłoń wyciągnął Wołkow, który popsuł zagrywkę, ale znów Bierieżko doprowadził do remisu (15:15). W następnej akcji siatkarze Zenitu idealnie odczytali zamiary Falaski i zablokowali atak Kurka z drugiej linii. Meczbol należał jednak dla Zenitu. Winiarski z prawego skrzydła zaatakował w aut, ale reklamował, że piłka otarła się o ręce Rosjan. Sędziowie pozostali nieugięci i zakończyli ten fantastyczny pojedynek, godny finału Ligi Mistrzów. Tuż przed rozpoczęciem uroczystości zakończenia Final Four na czterech telebimach podwieszonych pod sufitem Atlas Areny odtworzono ostatnią akcję meczu. Kibice zobaczyli, że po akcji Winiarskiego piłka trafiła w blok rosyjskiej drużyny. Wywołało to ogromne poruszenie i wrzawę na trybunach. Ceremonii wręczenia nagród indywidualnych i medali towarzyszyło ogłuszające buczenie i gwizdy. Pojawiły się też okrzyki "złodzieje". Widownia milkła w momentach, gdy nagradzani byli gracze PGE Skry, których nagradzano owacyjnymi oklaskami. Buczenie narastało natomiast przy wyróżnieniach dla zawodników z Kazania. Bohater ostatniej akcji, Michał Winiarski, powiedział po meczu, że nie czuje się oszukany przez sędziów. Gracz PGE Skry nie mógł jednak zrozumieć, dlaczego w tak ważnej akcji, decydującej o zwycięstwie w LM sędziowie nie chcieli skorzystać z możliwości obejrzenia powtórki. PGE Skra Bełchatów - Zenit Kazań 2:3 (15:25, 25:16, 25:22, 24:26, 15:17) PGE Skra: Mariusz Wlazły, Daniel Pliński, Bartosz Kurek, Miguel Falasca, Marcin Możdżonek, Michał Winiarski, Paweł Zatorski (libero) oraz Paweł Woicki, Karol Kłos Zenit: Valerio Vermiglio, Maksim Michajłow, Aleksander Wołkow, Nikołaj Apalikow, Jurij Bierieżko, Jewgienij Siwożelez, Aleksiej Obmoczajew (libero) oraz Wladislaw Babiczew (libero), Aleksiej Czeremisin, William Priddy, Aleksander Gucaljuk