Przed turniejem w Atlas Arenie nikt z Bełchatowa nie ukrywał, że interesuje ich wyłącznie wygrana. Wszystko zostało podporządkowane sukcesowi w Lidze Mistrzów. Rywalizacja na krajowych parkietach poszła na dalszy plan i przygotowania zostały skierowane na LM. Już pierwsza przeszkoda okazała się jednak nie do przeskoczenia. W sobotę bełchatowianie ulegli znacznie lepiej dysponowanym siatkarzom Dynama Moskwa 1:3. "Zagraliśmy bardzo słabe spotkanie. Pierwszy set szczęśliwie wygrany. Zaczynaliśmy każdego seta z dużą stratą punktową. Nie wytrzymaliśmy presji. Przegraliśmy w sferze mentalnej" - tłumaczył trener Skry Jacek Nawrocki. Podstawowym zadaniem dla trenera Nawrockiego przed niedzielnym bojem o brąz z ACH Volley Bled było odbudowanie psychiczne zawodników. Pierwszy set pokazał, że się to udało. Gospodarze turnieju Final Four nie grali może porywającej siatkówki, ale z zimną krwią wykorzystywali każdy błąd przeciwników. W efekcie inauguracyjna partia meczu wygrana stosunkowo łatwo przez Skrę 25:16. Słoweńcy otrząsnęli się w drugiej partii i udowodnili, że nie znaleźli się w Łodzi przez przypadek. Bełchatowianie nie mogli znaleźć sposobu na zatrzymanie ataków zwłaszcza Vida Jakopina i Alena Sketa. Goście od początku tej części meczu zyskali przewagę, której nie oddali do końca. Trzeci set miał nieprawdopodobny przebieg. Do drugiej przerwy technicznej dwupunktową przewagę utrzymywali Słoweńcy. Przy stanie 17:15 dla ACH Volley w polu zagrywki stanął Mariusz Wlazły, który siał swoją zagrywką prawdziwe spustoszenie w szeregach rywali. Na dodatek bełchatowianie ofiarnie bronili, a wysoką skutecznością w ataku popisywał się Bartosz Kurek. W efekcie Skra zdobyła sześć punktów z rzędu (21:17). Pierwszego setbola mistrzowie Polski mieli przy stanie 24:19 i wydawało się, że trzeci set bez trudu padnie łupem Skry. Tymczasem stała się rzecz niespotykana. Bełchatowianie roztrwonili ogromną przewagę i to Słoweńcy stanęli przed szansą na wygranie partii! Nerwową końcówkę gospodarze zafundowali sobie na własne życzenie. Na szczęście wysoką formę zademonstrował Wlazły, który wziął ciężar zdobywania punktów na swoje barki. Głównie dzięki jego znakomitej postawie Skra wygrała trzeciego seta 31:29. W następnej partii Słoweńcy podjęli walkę tylko na początku. Później przewaga Skry rosła z każdą akcją. W pewnym momencie bełchatowianie prowadzili już 19:12. W szeregach mistrzów Polski wkradł się moment dekoncentracji, co pozwoliło przyjezdnym trochę zniwelować przewagę. Decydujące słowo należało jednak do Skry, która czwartego seta wygrała 25:20 i cały mecz 3:1. Skra powtórzyła wynik z sezonu 2007/08, kiedy również w Łodzi zajęła trzecie miejsce. W wielkim finale Trentino zmierzy się z Dynamem (godz. 14.45). Turniej finałowy LM został przełożony o trzy tygodnie. Początkowo miał się odbyć w dniach 10-11 kwietnia, ale ze względu na tragedię pod Smoleńskiem i późniejszą żałobę narodową został przesunięty na pierwszy weekend maja. PGE Skra Bełchatów - ACH Volley Bled 3:1 (25:16, 22:25, 31:29, 25:20) Skra: Falasca, Antiga, Możdżonek, Wlazły, Winiarski, Pliński, Gacek (libero) oraz Kurek, Novotny, Dobrowolski <a href="http://nazywo.interia.pl/relacja/pge-skra-belchatow-ach-volley-bled,2110">Zobacz zapis relacji na żywo z meczu PGE Skra Bełchatów - ACH Volley Bled!</a> Nagrody indywidualne turnieju Final Four LM w Łodzi: MVP - Osmany Juantorena (Trentino BetClic) punktujący - Mariusz Wlazły (PGE Skra Bełchatów) atakujący - Amaral Dante (Dynamo Moskwa) rozgrywający - Łukasz Żygadło (Trentino BetClic) blokujący - Matevz Kamnik (ACH Volley Bled) serwujący - Osmany Juantorena (Trentino BetClic) przyjmujący - Daniel Lewis (ACH Volley Bled) libero - Andrea Bari (Trentino BetClic)