"Początki w naszym wykonaniu są trochę nerwowe" - ocenił 26-letni zawodnik UKS SMS Łódź. Jego boiskowy partner podkreślił, że jest przekonany, iż z każdym dniem kibice będą mogli oglądać ich coraz lepszą grę. "Myślę, że będziemy się rozkręcać. Najważniejsze że wygrywamy. Nie można wszystkiego pokazać na początku. Staramy się grać na tyle dobrze, by wygrywać. Cieszy nas, że końcówki potrafimy wytrzymać nerwowo i rozstrzygamy je na swoją korzyść" - powiedział Prudel (TS Volley Rybnik). W środę polski duet pokonał Chilijczyków Estebana i Marco Grimaltów 2:0, a dzień wcześniej w takim samym wymiarze uporał się z hiszpańską parą Inocencio Lario Carrillo, Javier Monfort Minaya. O obu rywalach nie miał wcześniej zbyt wielu informacji. "Bardzo ciężko się gra, gdy nie wie się zbyt wiele o przeciwniku. Chilijczycy to para niewidziana zbytnio na turniejach. Mieliśmy jedynie wideo z ich wczorajszego pojedynku. Do wszystkiego musieliśmy dojść małymi krokami podczas meczu i analizować na bieżąco" - zaznaczył Fijałek. Oba zwycięskie spotkania polska para rozegrała na centralnym boisku, które może pomieścić dziewięć tysięcy widzów. Prudel chwali sobie ten obiekt. "Gra się tu fajnie. Jest dużo kibiców, którzy się wspaniale bawią. Nam ich duża liczba na pewno nie przeszkadza. Trzeba się bawić razem z nimi i skupiać na grze, a nie myśleć o tym, że tylu ludzi patrzy" - stwierdził. Siatkarze odnieśli się także do ćwierćfinału wielkoszlemowego turnieju tenisowego w Wimbledonie, w którym Jarzy Janowicz rywalizuje z Łukaszem Kubotem. Temu ostatniemu zwycięstwa życzył Fijałek. "Janowicz nieraz jeszcze dojdzie do półfinału, a dla Kubota to byłby życiowy sukces" - argumentował. "Ja chciałbym tylko, aby był to zacięty pojedynek. Aby do końca coś się działo. To jest właśnie piękno sportu" - dodał Prudel.