Włoszki dołączyły do Niemek, które po trzech meczach również mają na koncie trzy zwycięstwa. Tyle że drużyna z Półwyspu Apenińskiego, w przeciwieństwie do Niemek, ma na koncie również komplet punktów. Początek wtorkowego meczu Włoszek był jednak wyrównany. Miały problemy z przyjęciem zagrywki rywalek. Opanowały sytuację dopiero po kilku minutach. Wtedy asem serwisowym popisała się ich środkowa Federica Squartini i Włochy prowadziły 10:7. Tajki sprawiały też rywalkom zaskakująco duże problemy blokiem. Nawet kiedy Włoszki odskoczyły na cztery punkty, zespół z Azji jeszcze zmniejszył przewagę dzięki dobrym serwisom. Dopiero końcówka partii przebiegała już pod dyktando Włoszek. Wygrały 25:19, a ostatnią akcję atakiem z prawego skrzydła wykończyła Jekaterina Antropowa - zdecydowanie najlepiej punktująca włoska zawodniczka pierwszej partii. W tej drużynie Polki nie mają koleżanek. Egzotyczne rywalki mogą im zagrozić Włoszki wpadły w kłopoty. Radość siatkarek z Tajlandii było słychać w całej hali Drugi set przyniósł Włoszkom jeszcze więcej problemów. Po kilku minutach to Tajlandia objęła prowadzenie 7:6. Wynik oscylował wokół remisu, skutecznie grała najwyższa zawodniczka tajskiej drużyny, czyli środkowa Thatdao Nuekjang. Jej wzrost - 185 centymetrów - nie mógł oczywiście przesadnie imponować rywalkom, wśród których nie brakowało zawodniczek powyżej 190 cm wzrostu. Tajki nadrabiały jednak dobrą grą w obronie i żywiołowością. Bardzo głośno świętowały zdobywane punkty, co było dobrze słychać w Atlas Arenie. Na trybunach 10-tysięcznego obiektu była bowiem tylko garstka kibiców. Wśród nich była jednak grupa z flagami Tajlandii. Kiedy Wipawee Srithong skończyła kontratak, Tajki objęły prowadzenie 18:17. Trener Włoszek Davide Mazzanti nie mógł dłużej bezczynnie przyglądać się wydarzeniom na boisku i poprosił o przerwę. Problem w tym, że w ataku mylić zaczęła się nawet Antropowa i po chwili straty Włoszek wzrosły do trzech punktów. Nie udało im się ich już odrobić - Tajlandia niespodziewanie wygrała 25:21. Włoskie siatkarki odzyskały równowagę. Pomogła zagrywka Tajlandia rozpoczęła turniej w Łodzi od dwóch porażek, ale to drużyna, która w ostatnich latach występuje w Lidze Narodów. Co prawda nie awansowała tego lata do czołowej ósemki, ale w fazie zasadniczej sprawiła Włochom problemy, przegrywając z nimi dopiero po tie-breaku. Na początku trzeciego seta przy atakach z lewego skrzydła męczyła się kapitan Włoszek Myriam Sylla, ale poza tym gra drużyny z Europy zaczęła wyglądać nieco lepiej. Szczelny blok dał jej trzy punkty przewagi. Tyle że po chwili spadła też skuteczność w ataku innych zawodniczek. A tajski kwadrat dla rezerwowych coraz bardziej szalał. Włoszki odzyskały prowadzenie przy zagrywkach Squarcini, udało im się odskoczyć na trzy punkty. Ta przewaga wystarczyła do wygrania trzeciego seta. Skończyło się wynikiem 25:22, ostatni punkt zdobyła Anna Danesi. Polska siatkarka w roli, której dawno nie grała. "Trochę czasu minęło..." Kwalifikacje do IO: Włochy z kompletem punktów, Tajlandia bez wygranej Ale czwarta partia to znów szarża siatkarek z Tajlandii, które wygrały trzy pierwsze akcje. Włoszki odrobiły straty blokiem i prowadziły 8:5. Znów pilnowały przewagi, choć Tajki parę razy zmniejszały ją - wciąż dobrze radziła sobie Wipawee. W końcu jednak i na nią włoski blok znalazł sposób. Ostatnie minuty to już dominacja włoskich siatkarek. Antropowa przekroczyła 30 zdobytych punktów, a jej zespół wygrał 25:18. Włoszki po trzech spotkaniach mają na koncie komplet punktów. W środę zagrają z Kolumbią. Tajlandię czeka z kolei spotkanie z reprezentacją Polski. Z Łodzi Damian Gołąb U rywalek wrze, Polki unikają chaosu. Takiej szansy na igrzyska dawno nie było