Aluron CMC Warta Zawiercie w tym sezonie dotarła do decydującej fazy we wszystkich rozgrywkach, w których startowała. W TAURON Pucharze Polski osiągnęła finał, w którym jednak musiała uznać wyższość JSW Jastrzębskiego Węgla. W Lidze Mistrzów awansowała do półfinału, który rozegra 17 maja w Łodzi również z jastrzębianami. W PlusLidze rywalizuje natomiast w finale. Tyle że w decydujących spotkaniach ma olbrzymie problemy z kontuzjami. Najpierw kłopoty przeżywał amerykański przyjmujący Aaron Russell, któremu kolano doskwierało już w półfinałach. W decydującym o awansie do finału spotkaniu z PGE Projektem Warszawa kontuzji stawu skokowego doznał z kolei Karol Butryn. Z urazem gra również przyjmujący Bartosz Kwolek, który musi sobie radzić z pękniętym palcem. Po pierwszym meczu finałowym, wysoko przegranym z Bogdanką LUK Lublin, klub zdecydował się na transfer medyczny i sprowadził Gyorgy’iego Grozera. Doświadczony reprezentant Niemiec wskoczył do składu w miejsce Butryna i zadebiutował już w drugim meczu z ekipą Wilfredo Leona. Tyle że Grozer nie odmienił zespołu, który po raz drugi przegrał z Bogdanką LUK gładko 0:3. Problemy z kontuzjami burzą plan trenera Michała Winiarskiego, który musi uważać na limit trzech obcokrajowców na boisku - z tego powodu przez większość sobotniego meczu w Lublinie w rezerwie był świetny libero z Australii Luke Perry. PlusLiga. Michał Winiarski musi zmieniać plany. Warta Zawiercie z plagą kontuzji Jakby problemów w Warcie było mało, w trakcie drugiego seta boisko opuścił Jurij Gladyr. Środkowy chwilę wcześniej popisał się asem serwisowym, ale po zagrywce sam dał znać Winiarskiemu, że nie jest w stanie kontynuować gry. Gladyra na środku zastąpił Miłosz Zniszczoł, który w rywalizacji z ekipą Wilfredo Leona zdążył zdobyć tylko jeden punkt blokiem. Mimo że koledzy mają nadzieję na powrót doświadczonego środkowego do zdrowia, czasu jest niewiele - trzecie spotkanie finałowe zostanie rozegrane już w środę 7 maja. Jeśli zawiercianie chcą nadal marzyć o pierwszym w historii klubu mistrzostwie Polski, muszą w końcu pokonać Bogdankę LUK. Na razie zawiercianie nie ukrywają jednak rozczarowania własną postawą w finałach. W dwóch spotkaniach nie potrafili urwać lublinianom nawet seta, a przecież do walki o złoto przystępowali w roli faworytów.