GKS Katowice i Barkom Każany Lwów miały na początku sezonu podobne problemy. Mierzyły się z drużynami z czołówki i nie potrafiły zdobyć nawet punktu. W gorszej sytuacji byli katowiczanie, którzy przegrali pięć spotkań, w tym jedno niespodziewanie - z Nowak-Mosty MKS-em Będzin. Już początek PlusLigi pokazał, że zarówno GKS, jak i Barkom najprawdopodobniej będą musiały walczyć o utrzymanie. A w tym sezonie elitę opuszczą aż trzy drużyny. Poniedziałkowe spotkanie urosło więc do wagi jednego z ważniejszych na tym etapie rozgrywek. Katowiczanie w poprzednim meczu postawili się Aluron CMC Warcie Zawiercie. I choć po raz kolejny nie zdobyli nawet punktu, pokazali sporo obiecujących akcji. Tę dobrą dyspozycję przenieśli na pierwszego seta poniedziałkowego spotkania. Szybko odskoczyli na trzy punkty, w Barkomie zdarzały się nieporozumienia. Po asie serwisowym Jewgienija Kisiluka, przyjmującego GKS-u, jego zespół prowadził 10:6. Ta przewaga w drugiej części seta jeszcze wzrosła. Efektownie rozgrywał Joshua Tuaniga, katowiczanie dwa punkty zdobyli blokiem. Sędziowie odgwizdali obu zespołom błędy ustawienia, ale GKS-u nie wybiło to z rytmu. Gospodarze wygrali 25:18, prezentując sporo dobrej siatkówki. Sensacja w polskiej lidze i taki komentarz. Polski siatkarz przyznał to po pokonaniu Fornala i spółki PlusLiga. GKS Katowice przerywa serię porażek. Emocjonująca końcówka Druga partia rozpoczęła się jednak od problemów katowickich siatkarzy z przyjęciem. Kłopoty miał zwłaszcza Kisiluk i Barkom szybko zbudował trzypunktową przewagę. Skuteczny był Wasyl Tupczij, ukraiński zespół utrzymywał prowadzenie. A po błędzie w ataku Łukasza Usowicza, środkowego gospodarzy, Barkom wygrywał już 17:13. Problemy miał też atakujący Bartosz Gomułka. Trener GKS-u Grzegorz Słaby szukał pomocy wśród rezerwowych, ale wyrównać się nie udało. Wygraną lwowian 25:21 przypieczętował kolejny atak Tupczija. W trzecim secie lwowianie znów zostali jednak zepchnięci do defensywy. Gospodarze ponownie zaczęli bowiem zaskakiwać ich zagrywką. Asem serwisowym popisał się Gomułka, dobrze prezentował się Tunezyjczyk Aymeen Bouguerra. Przyjmujący radził sobie z trudnymi piłkami w ataku, do tego doszedł szczelny blok GKS-u i katowiczanie prowadzili 15:9. W tym fragmencie meczu i w bloku, i w ataku świetnie prezentował się Usowicz. Ten set był popisem gospodarzy, którzy wygrali 25:15. Bouguerra zdobył w tej partii aż dziewięć punktów. W pierwszych trzech setach jedna z drużyn dość szybko zyskiwała większą przewagę. W czwartym w końcu kibice w Katowicach mogli obejrzeć walkę punkt za punkt. Goście dopiero w tej partii zanotowali swój pierwszy w tym meczu punktowy blok. Z czasem problemy zaczęły natomiast nękać siatkarzy GKS-u. Słaby zmienił więc atakującego, na boisku pojawił się Damian Domagała. I GKS odrobił dwupunktową stratę, obejmując prowadzenie 19:18. Poprzedziła to jedna z najbardziej efektownych akcji meczu. Kapitalną obroną popisał się Alexander Berger, a potem z dużą dozą pozytywnego szaleństwa zaatakował Bouguerra. Po chwili w bloku popisał się Damian Hudzik, który zablokował Usowicza, czyli zawodnika, który ma już za sobą debiut w reprezentacji Polski. A kiedy Bouguerra zdobył punkt zagrywką, gospodarze prowadzili 23:20. Po chwili mogli cieszyć się z pierwszego zwycięstwa w tym sezonie. Nagroda dla MVP powędrowała do Bouguerry, który zdobył w poniedziałek 22 punkty. GKS Katowice: Gomułka, Usowicz, Bouguerra, Tuaniga, Krulicki, Kisiluk - Mariański (libero) oraz Gibek, Berger, Domagała, Hudzik Barkom Każany: Tupczij, Szczurow, Kowaliow, Petrovs, Fasteland, Tammearu - Pampuszko (libero) oraz Valimaa, Cmokalo, Pope, Szewczenko, Rohożyn