- Estonia, zespół uważany za najsłabszy w stawce rzeszowskiego turnieju, a urywa nam seta... - Na własne życzenie. Zagraliśmy przede wszystkim słabo w ataku i to był chyba nasz największy mankament. Poza pierwszym setem wszystko układało się po naszej myśli i widać było, że oba zespoły dzieli różnica klasy. Poza krótkim momentem w trzecim secie nie zagrażali nam ani przez chwilę. - W pierwszej partii dobrą grę w naszym wykonaniu przeplataliśmy słabszymi momentami. W końcówce przy naszym prowadzeniu 23:21 dajemy sobie wydrzeć zwycięstwo. Czyżby mecz z Serbami w Belgradzie tkwił w głowach naszych zawodników? - Mam nadzieję, że nie. Pierwszy set był taki... rozruchowy. Najmniej wiedzieliśmy o Estonii. Ten zespół był dla nas wielką zagadką i sami nie spodziewaliśmy się tego, że zagrają tak dobrze w obronie. Tak naprawdę tego pierwszego seta wygrali przede wszystkim właśnie obroną. Powiem szczerze, że byłem pełen podziwu dla poczynań libero estońskiego. Jest to drużyna, która stawia pierwsze kroki w gronie najlepszych i widać było, że starczyło im zapału, siły i umiejętności tylko na jednego seta. - Polscy siatkarze dużo błędów popełniali w polu zagrywki. Z czego to wynikało? - Przede wszystkim dwie rzeczy musimy poprawić - zagrywkę i przyjęcie, bo to otworzy nam możliwość rozgrywania szybkiej piłki na skrzydła i w ogóle kombinacji na siatce. Nasz sobotni rywal, Bułgaria to nie Estonia i na pewno kiedy nie będziemy mieli przyjęcia dużo trudniej będzie się nam przebić przez blok. - Czy uważa Pan, że ten stracony set może się odbić w końcowym rozrachunku? - Myślę, że nie. Będą się liczyły zwycięstwa. Jeśli wygramy w sobotę z Bułgarią to sprawa powinna być zamknięta, ale wszystko zależy od tego jak Bułgaria zagra z Rosjanami (Bułgarzy przegrali z Rosją 0:3 - przyp. red.). Mam nadzieję, że w Rzeszowie uzyskamy awans. Życzę nam i wszystkim kibicom, którzy nas oglądają, żebyśmy w sobotę mogli cieszyć się z awansu do turnieju finałowego mistrzostw świata. Zobacz galerię zdjęć z meczu Polska - Estonia. Robert Kopeć, Rafał Dybiński; Rzeszów