Zarówno Francuzki, jak i Belgijki już wcześniej straciły szanse na awans. Po przegranym meczu z Polską kapitan "Trójkolorowych" Anna Rybaczewska mówiła, że jej zespół będzie chciał wygrać z Belgią, żeby nie zająć ostatniego miejsca w turnieju. Jednak od początku meczu ton grze nadawały Belgijki. Ich zagrywka sprawiała ogromne kłopoty Francuzkom, które miały problemy z wyprowadzeniem skutecznej akcji. Belgijki natomiast wykorzystywały okazję do kontr. Kiedy podopieczne Gerta Vande Broeke prowadziły 14:7 wydawało się, że losy pierwszej partii są już rozstrzygnięte. W tym momencie w polu zagrywki pojawiła się Severine Lienard. Z jej serwisem z trudem radziły sobie Belgijki. Do tego doszła dobra gra blokiem Francuzek, a kontry kończyła Rybaczewska. W jednym ustawieniu Francuzki zdobyły siedem punktów i doprowadziły do remisu 14:14. Serię "Trójkolorowych" przerwała dopiero Lise Van Hecke. Francuzki jednak nie poszły za ciosem. Znów zaczęły popełniać proste błędy, co pozwoliło Belgijkom ponownie zyskać kilka "oczek" przewagi. Ostatecznie pierwszy set padł łupem Belgii 25:19. Od początku drugiej partii trener Francuzek dokonał zmiany rozgrywającej. Miejsce Stephanie Volle zajęła Armelle Faesch. Zmiana przyniosła skutek. Faesch przyspieszyła grę siatkarek znad Sekwany. Francuzki prowadziły 5:2, 8:5, 11:9, 13:10. Trener Belgijek wziął czas, a jego podopieczne wzięły sobie do serca uwagi szkoleniowca, bo po powrocie na boisko szybko zniwelowały przewagę (13:13). Druga przerwa techniczna odbyła się przy stanie 16:15 dla Belgii. W decydujących fragmentach seta Francuzki fatalnie przyjmowały zagrywkę. Faesch zmuszona była do prowadzenia czytelnej i prostej gry, a to była woda na młyn dla Belgijek, które wygrały drugą partię 25:19 i objęły prowadzenie w meczu 2:0. Porażki w dwóch pierwszych partiach nie podłamały Francuzek. Siatkarki prowadzone przez Fabrice'a Viala objęły prowadzenie 5:0 po dobrych zagrywkach Alexi Djilali. W kolejnych fragemntach Belgijki kompletnie się pogubiły. Przewaga Francuzek rosła z każdą akcją. W ekipie "Trójkolorowych" brylowała wspomniana Djilali, a także Maeva Orle, której ataki z obiegnięcia mogły się podobać. Trzeci set zakończył się wysoką wygraną Francji 25:13. Zimny prysznic podziałał mobilizująco na Belgijki, które od początku czwartej odsłony narzuciły swój styl gry. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Na pierwszą przerwę techniczną Belgijki schodziły prowadząc 8:4. Po kolejnych kilku minutach ich przewaga wynosiła już siedem "oczek" 11:4. Ambitnie grające Francuzki starały się odrobić straty. Od stanu 13:20 doprowadziły do wyniku 17:20. Wówczas trener Vande Broek poprosił o czas. Reprymenda od szkoleniowca poskutkowała. Belgijki zmobilizowały się i wygrały czwartego seta 25:19, a cały mecz 3:1. Dzięki wygranej, młody zespół Belgii zajął 3. miejsce w rzeszowskim turnieju. Francuzki zostały sklasyfikowane na 4. miejscu. O godz. 16.30 w hali Podpromie rozpocznie się mecz Polska - Turcja, którego stawką będzie 1. miejsce w zawodach. Belgia - Francja 3:1 (25:19, 25:19, 13:25, 25:19) Belgia: Freya Aelbrecht, Frauke Dirickx, Charlotte Leys, Lisa Van Hecke, Els Vandesteene, Helene Rousseaux, Marta Szczygielska (libero) oraz Jolien Wittock, Gwendoline Horemans Francja: Christina Bauer, Anna Rybaczewska, Stephanie Volle, Alexia Djilali, Severine Lienard, Maeva Orle, Deborach Ortschitt (libero) oraz Veronika Hudima, Armelle Faesch, Pauline Soullard, Amandine Mauricette Robert Kopeć, Paweł Pieprzyca; Rzeszów