Początek 2002 r. był burzliwym czasem dla polskiej siatkówki. A zwłaszcza dla siatkarskiej centrali. 13 marca doszło do spotkania nowych, tymczasowych władz Polskiego Związku Piłki Siatkowej z ustępującym prezesem Januszem Biesiadą. Rozmowy były burzliwe, dotyczyły ustaleń z FIVB dotyczących organizacji w Polsce meczów Ligi Światowej. Wagner, który wcześniej został tymczasowym sekretarzem generalnym PZPS, opuścił zebranie wzburzony. Uścisnął dłonie działaczy i wsiadł do samochodu zaparkowanego pod warszawskim Grand Hotelem. Nie ujechał daleko. Jego auto przejechało 100 metrów. Nieprzytomnego Wagnera ktoś wyciągnął jeszcze z rozbitego samochodu i próbował reanimować. Nie udało się. Przyczyną śmierci był rozległy zawał serca - trener zmarł dziewięć dni po 61. urodzinach. “Wielokrotnie dzwonił do mnie zrozpaczony, że za chwilę lokal przy ulicy Ciołka, siedzibę PZPS, zajmie komornik, a on nie jest w stanie zapłacić poborów sprzątaczce, która nie ma z czego żyć. I jego serce, które wytrzymało tysiące stresów, walkę o olimpijskie złoto, nie wytrzymało próby bezradności i upokorzenia wobec ludzi, którym nie był w stanie dotrzymać słowa" - napisał dzień po śmierci Wagnera w “Gazecie Wyborczej" Zdzisław Ambroziak, jego przyjaciel i kolega z siatkarskich boisk. “Kat" Wagner i trzy treningi dziennie Tydzień później na pogrzebie Wagnera nie zabrakło znakomitości nie tylko ze świata siatkówki, ale całego polskiego sportu, kultury i polityki. Pożegnanie było wyjątkowe, bo drugiego takiego trenera w polskim sporcie nie było. Nikt przed nim nie doprowadził jakiejkolwiek polskiej drużyny do mistrzostwa świata ani złota olimpijskiego w grach zespołowych. Dopiero kilkanaście lat po śmierci Wagnera mundial z polskimi siatkarzami wygrało dwóch zagranicznych szkoleniowców: najpierw Francuz Stephane Antiga, potem Belg Vital Heynen. Złota igrzysk nie przywiózł dotąd nikt. Wagner osiągnął sukces dzięki autorskim metodom. Gdy obejmował kadrę, miał 32 lata i zero doświadczenia na stanowisku trenera. W dodatku w reprezentacji było wielu zawodników, z którymi jeszcze niedawno występował w jednej drużynie - w biało-czerwonej koszulce wystąpił przecież 194 razy. Mimo to zdołał przekonać swoich podopiecznych do ciężkiej, wręcz katorżniczej pracy. To ona była podstawą jego sukcesów, to dzięki niej zyskał przydomek “Kat". W czasie przygotowań do igrzysk olimpijskich w Montrealu Telewizja Polska nakręciła zresztą o nim film o tym samym tytule. - Nie ma i nie może być wyników bez dyscypliny - mówił Wagner przed kamerą. Jego siatkarze biegali po górach z dodatkowym obciążeniem i wylewali litry potu na boisku. W czasie obozów przygotowawczych trenowali po trzy razy dziennie, łącznie przez osiem godzin. - Człowiek po takim wysiłku nawet często nie jadł kolacji, bo zwyczajnie nie miał apetytu - wspomina w biografii Wagnera “Kat" Zbigniew Zarzycki, członek obu “złotych drużyn" trenera. Ale w filmie o szkoleniowcu nie brakowało nieco przerysowanych scen. W jednej z nich Tomasz Wójtowicz w czasie treningu odpoczywa i głośno sapie pod drzewem. Ujęcie trzeba było kilka razy powtarzać, a filmowcy “dla lepszego efektu" wysmarowali siatkarza olejkiem i oblali wodą. Mistrzostwo świata i meksykańska mafia Wagner był “katem" również dlatego, że z żelazną konsekwencją trzymał się swoich zasad. Przed igrzyskami w Montrealu nie wahał się zrezygnować ze Stanisława Gościniaka, najlepszego zawodnika zwycięskich dla Polski mistrzostw świata w Meksyku z 1974 r. “Stagnacja to śmierć zespołu. Nie pozwól na nią. Jeśli nie ma rozróby, wywołaj ją" - tak brzmiała jedna z reguł wyznawanych przez Wagnera. Trener dbał, by między zawodnikami buzowało, ale sam też potrafił wpakować się w tarapaty. Jeden z takich epizodów mógł skończyć się tragicznie. W czasie MŚ w Meksyku Wagner umówił się na randkę z jedną z reprezentantek gospodarzy. Na spotkaniu pojawili się jednak meksykańscy mafiosi, którzy porwali polskiego trenera. Wagner uciekł im, gdy zatrzymali się na chwilę 20 kilometrów od miasta. - Herszt porywaczy zdejmował marynarkę i Jurek wykorzystał ten moment. Boso po kamieniach, ile sił w nogach, pod ostrzałem z pistoletów, uciekł - wspomina w biografii Wagnera Andrzej Warych, jego współpracownik z kadry. Oglądał zakrwawione stopy Wagnera po brawurowej ucieczce. Polacy mieli wtedy do rozegrania jeszcze dwa mecze w Meksyku, a ich trener do końca turnieju drżał ze strachu przed mafią. Ostatecznie jednak sięgnęli po złoto, a Wagner zapowiedział, że taki sam cel będzie przyświecał im w Montrealu. Słowa dotrzymał, “Biało-Czerwoni" zdobyli tytuł. W finale, po długim boju, pokonali 3:2 ZSRR. CZYTAJ TAKŻE: Polskie siatkarki o krok od sensacji. Pozostał jeden krok Hubert Wagner: kadra kobiet, mistrzostwo Afryki i alkohol Po igrzyskach Wagner jeszcze raz zrealizował swoje zapowiedzi i zgodnie z nimi zrezygnował z prowadzenia kadry. Później trenował zespoły klubowe z Polski i Turcji, następnie również drużyny żeńskie. W latach 1978-1979 bez sukcesów prowadził reprezentację Polski kobiet. Dwa razy wracał też do męskiej kadry, z którą w 1983 r. wywalczył srebrny medal mistrzostw Europy. Ostatnią przygodę z “BIało-Czeronymi" zakończył w 1998 r. Ma w dorobku medale mistrzostw Polski i Turcji, z kadrą Tunezji wygrał mistrzostwa Afryki. Z czasem w pracy coraz bardziej zaczęły mu przeszkadzać problemy z alkoholem. Uporał się z nimi na dobre pod koniec życia. Chciał jeszcze raz pomóc polskiej siatkówce, ale stres związany z pracą w związku, w którym brakowało funduszy niemal na wszystko, nie dawał mu spokoju. “Nie on doprowadził do tego stanu, nie on też zabiegał o funkcję urzędnika, do której, nawiasem mówiąc, absolutnie się nie nadawał. (...) Nie mógł znieść siebie w roli, w jakiej się znalazł" - pisał o Wagnerze Ambroziak. Memoriał Wagnera 2022 w sierpniu w Krakowie Siatkarskie środowisko do dziś pamięta o trenerze, który doprowadził polską kadrę do historycznych sukcesów. Od 2003 roku każdego lata organizowany jest Memoriał Wagnera z udziałem reprezentacji Polski. W ubiegłym tygodniu poznaliśmy uczestników najbliższej edycji, zaplanowanej na 18-20 sierpnia. W turnieju w Krakowie Polacy zmierzą się z reprezentacjami Argentyny, Iranu i Serbii. CZYTAJ TEŻ: Reprezentant Polski pochwalił się radosną nowiną W czasie przygotowywania artykułu korzystałem z książki “Kat", biografii Huberta Wagnera, napisanej przez Grzegorza Wagnera i Krzysztofa Mecnera.