W półfinałowym dwumeczu broniący trofeum zespół z Kędzierzyna-Koźla okazał się lepszy od włoskiej drużyny Sir Safety Perugia, z swoim niedawnym zawodnikiem Kamilem Semeniukiem, innym reprezentantem Polski Wilfredo Leonem w składzie i byłym opiekunem biało-czerwonych Andreą Anastasim w roli trenera. Zarówno u siebie, jak i w rewanżu w Perugii zwyciężył 3:1. Śliwka podkreślił, że awans - trzeci raz z rzędu - do najważniejszego meczu tych rozgrywek "to wielka sprawa dla klubu, dla zawodników". - Jesteśmy szczęśliwy, a we Włoszech zrobiliśmy co trzeba. Najpierw wygraliśmy dwa sety, co wystarczyło do awansu, a później jeszcze wygraliśmy to spotkanie za trzy punkty - zaznaczył. Polskie święto na włoskim parkiecie Jego zdaniem koledzy z zespołu wznieśli się na wyżyny umiejętności, dzięki czemu drużyna Grupy Azoty miała we Włoszech "swoje święto". Przypomniał też, że droga do finału była trudna i wyboista oraz nie była usłana samymi zwycięstwami. Szczególnie początek sezonu nie był łatwy. - W fazie grupowej nie zaprezentowaliśmy się najlepiej. Jednak jesteśmy w finale, a tam czeka na nas najtrudniejszy przeciwnik. Jednak to piękna sprawa, że będziemy mieć 20 maja polski finał. Dlatego składam też Jastrzębskiemu Węglu gratulacje za to, że udało się tam awansować - dodał. - Ostatni mecz tego sezonu LM będzie świętem polskiej siatkówki - podsumował Śliwka.