Obie łódzkie drużyny grały w tym sezonie w europejskich pucharach. ŁKS walczył o ćwierćfinał Ligi Mistrzyń, ale uległ Vakifbankowi Stambuł. Grot Budowlane zaszły rundę dalej, ale w mniej prestiżowym Pucharze CEV. Odpadły z rumuńskim CS Alba Blaj. W Tauron Lidze lepiej spisują się ełkaesianki. Wygrały 18 meczów z rzędu i dopiero w sobotę uległy pierwszy raz w sezonie — mistrzyniom Polski Chemikowi Police. Było o włos od wygrania rundy zasadniczej, ale potrzebowały wygranej, bo za plecami mają Developres. Budowlane były na szóstym miejscu z cieniem szansy awansu na piąte. Obie drużyny zagrały poważnie osłabione — w ŁKS zabrakło atakującej Valentiny Diouf, w drugim zespole Moniki Fedusio. Budowlane pokazały charakter Na początku ełkaesianki potwierdzały, dlaczego są liderkami. Dobra zagrywka sprawiła spore kłopoty Budowlanym. To pozwalało blokować lub podbijać ataki i szybko dało przewagę. Po ataku Zuzanny Góreckiej prowadziły 9-4. Gospodynie trochę poprawiły przyjęcie, odrobiły część strat, ale tylko na chwilę. Po asie 18-letniej Anastazji Hryszczuk, która zastąpiła Diouf, było już 19-13. Budowlane nie poddały się i po m.in., dwóch asach Marty Pol przegrywały tylko punktem. Wtedy ŁKS udało się przerwać serię rywalek, ale w końcówce to przeciwniczki obroniły trzy piłki setowe i był remis (24-24). Ostatnie słowo należało jednak ełkaesianek. Drugi set od początku był wyrównany. Kiedy znów zaczęły się problemy z przyjęciem, a ciężar zdobywania punktów wzięła na siebie Górecka, ŁKS odskoczył (9-5). - Nie pozwólcie im się nakręcić, bo nam uciekną — apelował Maciej Biernat, trener Budowlanych podczas przerwy na żądanie. Świetna forma Góreckiej Siatkarki trenera Chiappiniego jednak utrzymywały wypracowaną przewagę. Tym razem nie popełniły błędów z pierwszego seta, a to głównie za sprawą dobrej obrony w polu i skutecznej Góreckiej. Reprezentantka Polski miała już 14 punktów. Budowlane jeszcze nie rezygnowały i dobrze rozpoczęły trzecią partię m. in. za sprawą Adrianny Kukulskiej. Poprawiły też grę w obronie i po zbiciu Melis Durul wygrywały 8-5. Gdy przewaga urosła do pięciu punktów, trener Chiappini wziął czas. To nie pomogło - m. in. Górecka została dwa razy zablokowana i było już 16:9. Nie pomogła zmiana rozgrywającej, bo Andżelika Gajer też nie zrobiła różnicy. W końcu ŁKS zerwał się do odrabiania strat, ale było za późno. Na początku czwartej partii Kamila Witkowska dwa razy zablokowała rywalki i to napędziło ełkaesianki. Po ataku Lany Scuki było 7-3. Choć obie drużyny próbowały - jedna zmniejszyć, a druga powiększyć, przewagę, to wciąż kręciła się wokół czterech punktów. Dopiero po kolejnym bloku Witkowskiej i mocnym zbiciu Góreckiej, ŁKS zaczął uciekać (15-8). I po raz drugi w tym sezonie wygrał siatkarskie derby Łodzi. Grot Budowlani - ŁKS Commercecon 1-3 (24-26, 18-25, 25-20, 14-25)