To miał być ze strony Turczynek rewanż za gładką porażkę 0:3 w fazie grupowej. Drużyna prowadzona przez włoskiego trenera najmocniej postawiła się rywalkom w trzecim secie, ale to było za mało na złote medalistki Ligi Narodów. Włoszki zapewniły sobie pierwszy olimpijski medal w historii, Turczynki będą musiały walczyć o miejsce na podium już w sobotę. Spotkanie lepiej rozpoczęły Turczynki, które w ćwierćfinale miały znacznie trudniejszą przeprawę od czwartkowych rywalek. Z Chinkami wygrały dopiero po tie-breaku. W pierwszym secie z Włoszkami prowadziły 9:5. Rywalki opierały grę na Paoli Egonu, która w pierwszym secie zdobyła aż 11 punktów. I z czasem jej zespół zaczął odrabiać straty. Turczynki straciły aż sześć punktów z rzędu i przegrywały 16:20. Po chwili Zehra Gunes zanotowała jednak dwa punktowe bloki i partia znów się wyrównała. Włoszki nie dały sobie jednak wyrwać wygranej, zwyciężyły 25:21. Kuriozalna przerwa w trakcie półfinału. Sędzia musiał się tłumaczyć, choć to nie on był winny Drugi półfinał igrzysk w Paryżu miał dodatkowy podtekst. Po dwóch stronach barykady stanęli bowiem... żona i mąż. Libero reprezentacji Włoch jest Monica De Gennaro. Jej mężem jest Daniele Santarelli, trener reprezentacji Turcji. Jego drużyna miała z kolei problem na rozegraniu - w poprzednim spotkaniu kontuzji doznała Cansu Ozbay. W czwartek była z drużyną, ale mecz zaczęła Elif Sahin. W drugiej partii żadna z drużyn nie była w stanie wypracować sobie większej przewagi. Spokojnie atakowała Egonu, po drugiej stronie coraz lepiej prezentowała się Melissa Vargas, która w ćwierćfinale przekroczyła barierę 40 zdobytych punktów. W końcu to jednak Włoszki zyskały dwa punkty przewagi i prowadziły 17:15. Świetnie sprawdziła się podwójna zmiana rozgrywającej i atakującej - drużyna prowadzona przez Julio Velasco zdominowała końcówkę, wygrywając 25:19. Trzecią partię lepiej otworzyły Turczynki. Szybko objęły prowadzenie 6:3 i Włoszki, jak w pierwszej partii, musiały gonić rywalki. Do remisu doprowadziły szybko, bo już przy stanie 8:8, kiedy w aut zaatakowała Vargas. Turcja grała już bez ściągniętej z boiska Ebrar Karakurt, na niespodziewaną liderkę w ofensywie wyrosła Derya Cebecioglu. I Turcja jeszcze raz odskoczyła na trzy punkty. Długą przerwę w trakcie trzeciej partii spowodowały problemy z protokołem elektronicznym, przez co prowadzący mecz polski sędzia Wojciech Maroszek, który nie miał wpływu na system, musiał tłumaczyć się przed trenerami obu drużyn. Sytuacja była kuriozalna, bo wynik przy stoliku sędziowskim zupełnie nie zgadzał się z rzeczywistym. Kiedy w końcu udało się wznowić grę, Anna Danesi sprawiła, że Włoszki przegrywały już tylko 17:18. A as serwisowy Egonu dał remis 20:20. Po chwili Włoszki już prowadziły. Kiedy na blok nadziała się Vargas, Turczynki stanęły pod ścianą. Włoszki wygrały 25:22 i zalały się łzami radości. Finał Włochy - USA w niedzielę o godz. 13. Trener Amerykanów o porażce na igrzyskach. "To rozdziera serce"