Po słabszych latach PGE GiEK Skra Bełchatów chce wrócić do czołówki. Na razie w tym sezonie zachowuje z nią kontakt. Piąte zwycięstwo sprawia, że w tabeli po siedmiu kolejkach wyprzedza ZAKS-ę Kędzierzyn-Koźle i wskakuje na piątą pozycję. Skazywany przed sezonem na spadek zespół Nowak-Mosty MKS Będzin już na początku sezonu zdołał wygrać dwa mecze, a w poprzednim spotkaniu był bliski pokonania Trefla Gdańsk. Na mecz w Bełchatowie debiutujący w PlusLidze trener Dawid Murek - w przeszłości gwiazda reprezentacji Polski - wystawił szóstkę z jedną zmianą: na środku pojawił się mierzący 210 cm wzrostu Bartłomiej Wójcik. Zmiana była też u gospodarzy. Rafała Buszka na libero zastąpił Kajetan Marek. Przyjęcie zagrywki było jednak problemem PGE GiEK Skry na początku seta. Na tyle dużym, że jej trener Gheorghe Cretu już przy stanie 5:8 poprosił o pierwszą przerwę. Tyle że goście szli za ciosem, po punktowym bloku ich przewaga wkrótce sięgnęła sześciu punktów i Cretu znów wezwał do siebie siatkarzy. Z czasem zmniejszyli stratę o połowę, polegając głównie na skuteczności Amina Esmaeilnezhada. Będzinianie przez większość partii mieli komfortowe prowadzenie, ale go nie utrzymali. Zryw bełchatowian - już w nieco zmienionym składzie - doprowadził do remisu 21:21. I kiedy wszystko szło już dobrze, gospodarze przegrali dwie akcje z rzędu. Tym razem MKS już nie dał się dogonić, wygrał 25:23. Łukasz Kaczmarek otarł się o rekord. Mistrzowie Polski gonią lidera PlusLiga. Amin po raz kolejny bohaterem PGE GiEK Skry Bełchatów Po wyrównanym początku drugiego seta tym razem to bełchatowianie zaczęli sobie budować przewagę. Kluczowe okazały się zagrywki Amina, dzięki którym prowadzili 15:10 - punkt blokiem dołożył też Łukasz Wiśniewski. Zdecydowanie słabsze przyjęcie gości przełożyło się na ich gorszą skuteczność w ataku. Koppers i Damian Schulz zdobyli po cztery punkty, ale to bełchatowianie w tym secie byli górą. Ich wygrana była niezagrożona, skończyło się wynikiem 25:19. Na początku czwartej partii trzy punkty przewagi mieli będzinianie, ale wtedy do gry wkroczył Żiga Stern. przyjmujący Skry popisał się serią kapitalnych zagrywek - trzy z nich skończyły się punktem dla gospodarzy. Siatkarze MKS-u mieli w tym secie olbrzymie problemy z przyjęciem, z czego Skra skwapliwie korzystała. Punkty serwisem dodali Wiśniewski i Amin, przewaga gospodarzy rosła. W drużynie z Będzina kroku rywalom starał się dotrzymać Schulz, ale to było za mało na bełchatowian, którzy ponownie wygrali 25:19. Czwarty set to od początku niewielka przewaga Skry. Amina w ataku wspomagał Stern, ale to Irańczyk po raz kolejny był liderem drużyny. W czwartej partii przekroczył barierę 21 zdobytych punktów. Bełchatowianie byli o dwa, trzy "oczka" przed rywalami. Ale mecz nie był jeszcze rozstrzygnięty. Gospodarzy serwisem "naruszył" Koppers i było tylko 21:20 dla Skry. Tyle że trzy kolejne akcje wygrali bełchatowianie, po chwili wygrali 25:21 i mogli świętować zwycięstwo. Nagrodę dla MVP spotkania otrzymał Stern. PGE GiEK Skra: Amin, Lemański, Kujundzić, Łomacz, Wiśniewski, Stern - Marek (libero) oraz Perić, W. Nowak, Szalacha Nowak-Mosty MKS: Schulz, Wójcik, Depowski, Pająk, Ratajczak, Koppers - Olenderek (libero) oraz Szwaradzki