Dokonały rozpoznania siły wroga, zaatakowały z jednej nogi i ... wygrały 3:1. - Pierwszy zwycięski dla nas set 25:22 był dla mistrzyń olimpijskich z Aten jedynie rozpoznaniem naszej siły. Potem przyszyły trzy ataki, po 25:15, 25:20 i 25:22 dla rywalek, na które nie znalazłyśmy sposobu nie tylko obrony, ale również przejścia do kontrataku. Te ataki, głównie z jednej nogi, a do tego nieprzyjemna, kąśliwa zagrywka, były drogą do sukcesu rywalek na polu bitwy - powiedziała urodzona w Słupsku Milena Rosner. Na pytanie, czy jej koleżanki wiedziały, że siłą przeciwniczek jest m.in. nieprzyjemny atak z jednej nogi, Milena Rosner przyznała, że ten element był im znany, ale... - Co z tego, skoro nie potrafiłyśmy się temu przeciwstawić. Przerabiałyśmy na treningach i ten, i inne elementy, jednak znowu odniosę się do wojska: żołnierze także ćwiczą na poligonach różne warianty na wypadek ataku nieprzyjaciela, ale gdy przeniesie się to na pole faktycznej bitwy, wygląda zupełnie inaczej, giną ludzie. I my dzisiaj poległyśmy. Czy Złotka nie potrafią atakować z jednej nogi? "Potrafią - odpowiedziała Rosner, ale do tego potrzebna jest perfekcyjne nagranie, aby nastąpił atak z jednej nogi". Złote medalistki z Aten w ostatnich dwóch latach nie odniosły jakiegoś poważniejszego sukcesu. Dokładnie rok temu, podczas turnieju Grand Prix Polki pokonały je w Hongkongu. Co się zatem zmieniło w ciągu tych dwunastu miesięcy? Zdaniem kapitana polskiej drużyny, w zasadzie niewiele. "Prezentujemy mniej więcej ten sam poziom, jednak Chinki są mistrzyniami w przygotowaniach do najważniejszej imprezy. Wszystkie inne, po drodze, traktują jak żołnierze na poligonie". Janusz Kalinowski, Pekin