Po porażce 1:3 w pierwszym meczu we Wrocławiu szanse awansu Impelu do finału były minimalne, ale zespół Tore Aleksandersena nie poddał się i był bliski sprawienia niespodzianki. Pierwszego seta wrocławianki jeszcze nie zdołały wygrać, ale w kolejnych dwóch były zdecydowanie lepsze. Do szczęścia brakowało jednej wygranej odsłony i później zwycięstwa w "złotym secie". Początek czwartej partii należał do wrocławianek, które były lepsze w ataku i skuteczniej blokowały. Z czasem jednak Besiktas zaczął odrabiać straty, a następnie wyszedł na prowadzenie 20:18. To był kluczowy moment seta, którego Besiktas wygrał i tie-break nie miał już w tym momencie znaczenia.