W sobotę w półfinale polska drużyna uległa Dresdner SC 0:3. W finale gospodynie zawodów pokonały belgijski Asterix Kieldrecht 3:1 (26:24, 25:16, 15:25, 25:16). Prezes Gwardii Jacek Grabowski przyznał, że młoda drużyna z Wrocławia w meczu z Dresdner SC nie wytrzymała presji. "Trafiliśmy na bardzo mocno zmotywowany i znakomicie dysponowany zespół, który w dodatku był dopingowany przez trzy tysiące kibiców. Mimo ryzykownych zagrań nie stworzyliśmy im problemów zagrywką, a cały mecz przypominał trochę walkę z silnym bokserem. Można go trafiać, ale krzywdy się nie zrobi". W opinii prezesa w spotkaniu o trzecie miejsce zespół z Turcji pozwolił Gwardii na lepsze rozgrywanie akcji. "Szkoda zwłaszcza tego drugiego seta, w którym nie wykorzystaliśmy piłki setowej. Kto wie jak skończyłby się ten mecz, gdyby udało by nam się doprowadzić do remisu, ale z drugiej strony Galatasaray to silna drużyna, która typowana była do zwycięstwa w całych rozgrywkach" - dodał. Prezes podkreślił, że dla klubu sam udział w zawodach był niezwykle istotny. "To były dla nas takie małe igrzyska, gdzie nie wynik był najważniejszy, a sam występ. Mamy młody zespół, który zrobił bardzo miłą niespodziankę i awansując do Final Four, uratował honor kobiecej siatkówki w europejskich pucharach" - mówił Grabowski. mecz o 3. miejsce Impel Gwardia Wrocław - Galatasaray Stambuł 0:3 (17:25, 24:26, 13:25) IMPEL Gwardia Wrocław: Monika Czypiruk, Bogumiła Barańska, Marta Czerwińska, Joanna Wołosz, Dominika Sobolska, Zuzanna Efimienko oraz Aleksandra Krzos (libero), Olga Owczynnikowa, Agnieszka Jagiełło. finał Dresdner SC - Asterix Kieldrecht 3:1 (26:24, 25:16, 15:25, 25:16)